Siedziałam obok Sasuke i przepisywałam moje notatki do jego zeszytów bo jak to on stwierdził ''Twoje pismo jest o wiele ładniejsze niż moje". Tak więc mam odwalać za niego całą robotę. Mimo wszystko dziwnie się czuje jakoś. No bo teraz ja i Sasuke. Nawet ciężko mi o tym myśleć, a co dopiero mówić?! A jak się landrynka dowie?! Stwierdzam fakt, że mam przekichane na sto dwa. Chociaż w sumie Sasuke mnie obroni, więc chyba przeżyje. Właśnie skończyłam przepisywać notatki z biologii dla Sasuke. Jest na nią wyczulony. Nienawidzi jej jak mysz kota. Ale każdy ma przecież swoją piętę achillesową. Skończyłam pisać i skierowałam się do wyjścia. Sasuke mnie odprowadził. Byliśmy już przy drzwiach wyjściowych. Szczerze to nie wiedziałam jak się pożegnać. Jak byliśmy tylko przyjaciółmi to rzucało się pa i git, ale teraz kiedy my jesteśmy parą to jak ja mam się żegnać? Tak jak w filmach, obściskiwać się z nim ponad godzinę? Stałam tak naprzeciwko niego i myślałam. Wpatrzyłam się w jego węglowe oczy, które przejrzały nie na wylot. Sasuke przybliżył się i dał buziaka w policzek. Uśmiechnęłam się i skierowałam się w stronę mieszkania. Jakoś dziwnie się czuję. Zanim jeszcze wyszłam z domu Sasuke poprosiłam go, abyśmy nie rozpowiadali nikomu, ze jesteśmy parą. Nawet dla chłopaków. Jeżeli zapytają to mówimy, ze tak, ale jak nie będą dociekać to niech się nie dziwią, ze nic nie wiedzą. Oboje doszliśmy do wniosku, ze tak będzie lepiej. Wolę sobie nie komplikować życia. Po drodze do domu zorientowałam się, że spotkałam po drodze Daiki'ego. Ale co on robił w centrum miasta? Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam.
- Halo?
- Daiki, gdzie jesteś?
- Emm, cóż, jakby ci to ...
- Pytam gdzie jesteś?
- U ciebie w mieszkaniu.
- Hę?!
- Bo widzisz, twoja mama mnie wpuściła i zostawiła mnie tu, abym an ciebie czekam. Mniejsza o to, jak możesz szybko przyjedź. Musimy pilnie pogadać.
- Ano, wie-
- Tu chodzi o Lise!
Lisa? Czyżby coś się poważnego stało?
- Rozumiem, będę jak najszybciej.
Rozłączyłam się i pobiegłam ile sił w nogach. Co się mogło stać? Do głowy przychodzą mi same straszne wizje. Oby żadna z nich nie sprawdziła się. Ale dlaczego on czeka w moim domu, w dodatku bez mojej wiedzy?! Niech on się an gorące powitanie szykuje! Nie dość, że deszcz lał jak z cebra to jeszcze się trzy razy wywaliłam. Raz na chodniku zaczepiłam się, a dwa razy an błocie. Jestem cała brudna to jeszcze muszę gościć Daiki'ego. Teraz to ja marzę o relaksującej kąpieli. Nareszcie jestem pod drzwiami. Wchodzę ja po cichutku, w butach, an paluszkach zaglądam do kuchni, a tam Daiki, który wyjada moje ciastka. Rozgotowałam się ze złości!
- Daiki!!!!!! DRANIU! Jak śmiałeś zjeść MOJE CIASTKA?!!!!!!!!!!!!!!!!
Zdjęłam buty i zaczęłam w niego rzucać. Przerażony Daiki biegał po całej kuchni, a ja za nim. Rzucałam czym popadło. Ścierką, kurtką, butami, torebką, krzesłem. Miałam ochotę nawet rzucić stołem, ale wybiegł do mojego pokoju. A ja w pościg za nim. Po drodze rzuciłam parasolką, butami Neji'ego, obrazem. Kiedy wbiegł do mojego pokoju wpadł w pułapkę. Zamknęłam drzwi na klucz i schowałam w biustonosz. Znając jego na pewno teraz go mi nie odbierze. Zbyt porządny jest na taki czyn jak obmacanie ciała kobiety. Daiki był przerażony. Nie znał mnie od tej strony. Nawet słowa nie mógł wydukać. Wzięłam moja szkolną teczkę i wyjęłam wszystkie podręczniki oraz zeszyty. Rzucając nimi jak opętana! Wszystko co chwyciłam leciało w stronę chłopaka. Miałam ochotę nawet rzucić laptopem, ale Daiki mnie powstrzymał rzucając się na mnie. Laptop był nieuszkodzony, a ja i Daiki leżeliśmy na ziemi. Jeżeli on myśli, ze mu się upiecze to się myli. Zaczęłam go okładać pięściami po ciele.
- Przeprasza, przepraszam! Wybacz!! Odkupie ci, 5 paczek!
- Zgoda.
Uśmiechnęłam się szeroko. Skoro proponuje mi pięć paczek ciastek i to za darmo. Jeżeli chodzi o ciasta to moja postawa do ludzi zmienia się drastycznie. Ciasta to coś ważnego! Ważniejszego niż ciuchy! Po chwili ogarnęłam, że jeszcze nie zmieniłam ubrań. Wywaliłam Daiki'ego za drzwi i kazałam mu wszystko posprzątać, bo jak nie to zatłukę go. Kiedy on sprzątał ja brałam gorącą kąpiel z bąbelkami. Ahh, jak przyjemnie. Po długim czasie moczenia się w wannie wyczołgałam się z niej, a po jakiś kolejnych 30 minutach zeszłam do szarowłosego. Zasnął na krześle. Aż tak nudno mu było? Mieszkanie wysprzątane, nawet lepiej niż wcześniej. Trzepnęłam chłopaka po głowie. Szybko się otrząsnął. Pokiwał głową i od razu zaczął dialog.
- Nie będę owijać w bawełnę.
- Słucham.
- Popatrz na to.
Dał mi zdjęcie. Była na nim dziewczyna o błękitnych włosach o czarnych końcówkach w dwóch kucykach. Miała mocno czarne usta, dolna po lewej stronie warka była przekuta granatowym kolczykiem. Oczy były mocno umalowane na czarno. Uszy też były przekute. Z lewej strony miała trzy kolczyki - jeden był srebrnym frędzlem, drugi czarną czaszką, a trzeci srebrnym krzyżykiem. Na drugim uchu były takie same, ale ostatni kolczyk był koloru granatowego. Była ubrana w czarną skórzaną kurtkę, czarną podkoszulkę z czachą. Porwane rurki koloru czarnego, oraz takiej samej barwy glany do kostek. Sznurówki jedynie były białe. W ustach trzymała papierosa. Chyba już rozumiem.
- Wszystko już rozumiem! Lisa chce się upodobnić do tej laski na focie.
Daiki głośno wzdychnął i pokiwał głową.
- To nie jest jakaś tam laska. To waśnie ona, Lisa.
L-I-S-A? Ta Lisa, która była najbardziej kobieca i spokojna z naszej trójki? Ta, która zawsze malowała się lekkim różem? Ta, która nienawidziła czarnego?! Więc co się do cholery tam dzieje kiedy mnie nie ma!?
- Widzisz, od ostatniego naszego spotkania Lisa znalazła sobie sporo nowych znajomych. Cóż no i oni są tacy jak ona na tym zdjęciu. Nie mogę jej zabronić sie z nimi widywać, ale ... - w tym momencie Daiki zawahał się. - Ale kiedy próbowaliśmy jej jakoś przemówić do rozsądku to nas odrzuciła i znienawidziła. Hinata-chan, pomóż mi. Nie daje sobie sam z tym rady. A Sahime ... ona teraz trzyma bardziej z osobami z treningów. Nasza grupa się rozpada. Dlatego przychodzę do ciebie i proszę. Pomóż mi!
No ładnie. Nie dość, ze mam problemy z rodzicami, znajomymi i w szkole to jeszcze jak an dobitkę musieli się rozpaść w takim momencie. Nie daje sobie z tym wszystkim rady. Ale postaram się. Nie mogę dopuścić, aby moja ukochana grupa się rozeszła. Nie pozwolę na to! Nie mam pojęcia jak to zrobię, ale jakoś uda mi się! Pogadałam trochę z Daikim, a po naszej pogawędce pojechał do domu. Ja sama w domu siedziałam i załamywałam się psychicznie. Rozpłakałam się. Ten brak siły mnie przerażał. Mam czasem siebie dosyć. Łzy jak rzeka spływały po policzkach. Nie, nie nie!! Obiecałam sobie, ze nie będę płakać. Przetarłam łzy i starałam się powstrzymać. Kogo mam się poradzić? Kto może mi pomóc?! Jest chyba jedna osoba do której mogę się zwrócić, nawet jeżeli jest mi trochę obca ...
Przepraszam, ze tak długo!
Przepraszam, ze taki krótki!
Pozdrowienia dla wszystkich czytelników!:*
piątek, 23 listopada 2012
sobota, 3 listopada 2012
Rozdział 12
Znowu weekend. W szkole jak zwykle to samo. Nauka, nauka i jeszcze raz nauka. Pechem jest to, że według nauczycieli '' Jestem jedyną osobą, która robi solidne notatki, dlatego mam obowiązek pożyczyć zeszyty dla nieobecnego ucznia, który wraca w poniedziałek, a mianowicie dla szanownego pana Uchiha Sasuke.'' Oczywiście słowo w słowo tak nie mówili, ale jak mus to mus. Napisałam wiadomość, że zaraz do niego przyjdę. Jak tak myślę to nigdy u niego nie byłam. Ciekawe jak u niego jest. Stoję już przed jego drzwiami. Denerwuję się, cała się trzęsę, w dodatku nic nie mogę z siebie wydukać. Zapukałam do drzwi. Nogi mam jak z waty. Teraz nawet uciec nie mogę. Aghhr! Hinata! Weź się w garść. Przecież przyniosłaś notatki dla kolegi, to wszystko. Ktoś otwiera drzwi. Dobra, Hina oddychaj głęboko. Drzwi się otworzyły, a w ich ukazała się śliczna kobieta, około 20. Ma długie, czarne włosy oraz błękitne oczy. Ubrana jest w fioletową bluzkę, długi, czarne spodnie oraz biało-niebieski fartuch. Uśmiechnęła się do mnie.
- Witaj. Ty pewnie przyszłaś do Sasuke?
- Dzień dobry. Tak, przyniosłam mu zeszyty.
- Wejdź.
Byłam tak skrępowana, że nawet nie zwracałam uwagi na to co się dzieje naokoło mnie. Dziewczyna pokazała ręką na fotel, a sama usiadła obok na kanapie obok mężczyzny, który był strasznie podobny do Sasuke.
- Jestem Yuni Miharu, a to Itachi - brat Sasuke. Zaraz powinien zejść.
- Ja jestem Hinata. Miło mi.
A więc to jest brat Sasuke. Podobny do niego. Dziewczyna przeczesała ręką swoje włosy, po czym szybko zerwała się z kanapy. Weszła na kilka schodków.
- Sasukeee! Dziewczyna do ciebie!!!!!!
- Zaraz!
Kruczowłosa zdjęła fartuch i poszła na górę. Po jakiś kilku minutach wróciła z przebrana w białe rurki, brązową bluzę, wzięła torbę i zawołała Itachi'ego.
- Sasuke, my wychodzimy, nie wiem kiedy wrócimy!
Po wypowiedzeniu tych słów wyszli mieszkania. No świetnie! Zostałam sama w tym wielgachnym domu. Znaczy się, nie sama, ale nim on zejdzie na dół minie chyba godzina. Ku mojemu zaskoczeniu przyszedł Sasuke. Jednak nie minęła godzina. Chłopak miał na sobie tylko czarne dresy. Gdzie jego koszulka? Patrzyłam an jego nieźle wyrzeźbioną klatę. Zarumieniłam się lekko, sama nawet nie wiem czemu. Chłopak usiadł obok mnie. Na szczęście większość ran mu się zagoiło. Został mu tylko jeden siniec pod okiem. Podałam mu zeszyty i się mu przyglądałam. Sasuke po chwili poszedł na górę i wrócił ze swoimi zeszytami.
- Przepiszę teraz to od razu będę mógł ci oddać, abyś mogła się nauczyć. A właśnie, mogłabyś mi powiedzieć, czy mamy jakieś sprawdziany, kartkówki albo coś?
- Hmm, więc tak, w poniedziałek sprawdzian z angola i kartkówka z matmy. We wtorek nic, ale za to w środę sprawdzian z historii i chemii. W czwartek mamy karkówkę z biologii i w piątek z japońskiego. To wszystko co było zapowiedziane. A i jeszcze Pain-sensei będzie brać do odpowiedzi.
-Spoko, nauczę się. I tak nie mam co do roboty. A i rozgość się, jak chcesz coś do picia to na prawo od salonu jest kuchnia.
Wstałam z kanapy i podeszłam do regału z książkami i zdjęciami. Wyjęłam album, który był obok książek. Usiadłam obok chłopaka i przeglądałam zdjęcia. Jedno zdjęcie było takie słodkie! Jak Sasuke był malutki. Wyglądał tak kawaii *.*
Inne zdjęcia również były słodkie. Były też zdjęcia małego Itachi'ego i pomyliłam nawet z Sasuke. Są tacy do siebie podobni. Teraz już mniej, ale i tak widać, że są rodzeństwem. Przejrzałam cały album i odłożyłam go na miejsce. Skierowałam się do kuchni, nalałam soku do szklanek. Jedną podałam dla chłopaka, a drugą wzięłam dla siebie. Upiłam łyk soku nie odrywając wzroku od chłopaka. Sasuke zrobił sobie przerwę w pisaniu. Odruchowo położyłam moją dłoń na jego lewym policzku.
- Mocno cię jeszcze boli?
- N-nie.
Sasuke był lekko zarumieniony. Dopiero po chwili ogarnęłam, że trzymam go za policzek. Już miałam zabrać swoja dłoń, ale Sasuke złapał ja swoją dłonią i wtulił w swój policzek. Serce zaczęło mi walić jak szalone. Czułam, jak moja twarz nabiera kolorów. Dobrze mi było. Mogłabym tak ciągle trzymać tą rękę. Może to było zbyt nagle, ale przybliżyłam swoją twarz do Sasuke. Chłopak lekko się przysuną, potem odsuną i znowu przysunął. Ja tak samo, najpierw się przysunęłam, potem odsunęłam. Żadne z nas nie chciało wykonać pierwszego kroku. Oboje baliśmy się, że może ta druga osoba nie chce. Powolutku przysunęłam się bliżej. Czułam jego oddech. Tak powoli, aż w końcu nasze usta złączyły się. Nieśmiały, delikatny, ale bardzo ciepły pocałunek. Po dłuższym czasie oderwaliśmy się od siebie. Nie wiedziałam co powiedzieć. Patrzyłam na jego twarz. Nic nie powiedział. Wystraszyłam się. Uciekłam z jego mieszkania. Biegłam prosto przed siebie, nie patrzyłam na nic co się działo wokół. Bałam się. Co jeżeli on mnie teraz znienawidzi? Nie chcę tego. Sama myśl o tym boli! Ja naprawdę nie wiem co mi odwaliło! Nie powinnam, to wszystko to powinien być zwykły sen! Zaczął padać deszcz. Jedna kropelka, dwie, aż w końcu całe miliony. Byłam cała przemoczona. włosy kleiły mi się do twarzy. Płakałam. Obiecałam sobie, ze nie będę płakać! Na szczęście łzy wtapiają się w deszcz. Biegłam i biegłam, aż w końcu na kogoś wpadłam. Wylądowałam w kałuży. Widziałam w nim swoje żałosne odbicie. Widziałam siebie - słabą osobę, która nie potrafi walczyć o nic. Osoba, an którą wpadłam pomogła mi wstać, a raczej siłą podniosła mnie z kałuży. Spojrzałam na warz, chciałam tylko przeprosić, ale moje zdziwienie było na tyle intensywne, że nic nie wydukałam. Ta roztrzepana szara czupryna an głowie i turkusowe włosy. Co on tu robi?
- Daiki-kun ?
- Hinata-chan. Dlaczego płaczesz?
- Ja wcale nie płaczę.
- Ta jasne, tylko twoje oczy się pocą. Więc, co się stało? Dlaczego moja Hinata-chan płacze ?
Patrzyłam na niego. Widać, ze się martwił. Niepotrzebnie! Głuptas! Sama bym sobie poradziła! Nie chcę, aby się martwił, ale jak mu nie powiem to mi spokoju nie da. Skierowaliśmy się do parku obok. Wszystko mu opowiedziałam. Jego mina była poważna do czasu. Wybuchł nagle śmiechem.
- Idiotka! Po co uciekałaś? Jesteś takim głuptasem! Hahahhahaha! Idź do niego. Pogadaj z nim. Jestem pewien, że on czuje to samo. Po za tym, zostawiłaś u niego zeszyty, zawsze masz wymówkę.
Nie wiem czemu, ale moje nogi same się ruszyły. Wbrew mojemu rozsądku pobiegły w stronę domu Uchiha. Żadna część mojego ciała mnie nie słuchała! Słuchali się mojego serca, nie mojego rozumu. Byłam już przy drzwiach. Zapukałam. Nie wiem czemu, ale serce wygrało. Sasuke mi otworzył. Chyba się ucieszył, że mnie zobaczył!
- POWIEDZ MI TO!
Wykrzyczałam to do niego. Chłopak tylko się uśmiechnął i przybliżył do mnie.
- Kocham cię, Hinata.
Ucieszyłam się i go przytuliłam ....
CIESZCIE SIĘ ! Jest to czego oczekiwaliście!
A teraz tak, chcę wszystkim podziękować, którzy są ze mną i czytają te marne notki. Ogromną radość sprawia mi fakt, że wam się podoba, ze chcecie i mam nadzieję, ze zostaniecie ze mną do końca! :* Buziaki i czekajcie na następne.
- Witaj. Ty pewnie przyszłaś do Sasuke?
- Dzień dobry. Tak, przyniosłam mu zeszyty.
- Wejdź.
Byłam tak skrępowana, że nawet nie zwracałam uwagi na to co się dzieje naokoło mnie. Dziewczyna pokazała ręką na fotel, a sama usiadła obok na kanapie obok mężczyzny, który był strasznie podobny do Sasuke.
- Jestem Yuni Miharu, a to Itachi - brat Sasuke. Zaraz powinien zejść.
- Ja jestem Hinata. Miło mi.
A więc to jest brat Sasuke. Podobny do niego. Dziewczyna przeczesała ręką swoje włosy, po czym szybko zerwała się z kanapy. Weszła na kilka schodków.
- Sasukeee! Dziewczyna do ciebie!!!!!!
- Zaraz!
Kruczowłosa zdjęła fartuch i poszła na górę. Po jakiś kilku minutach wróciła z przebrana w białe rurki, brązową bluzę, wzięła torbę i zawołała Itachi'ego.
- Sasuke, my wychodzimy, nie wiem kiedy wrócimy!
Po wypowiedzeniu tych słów wyszli mieszkania. No świetnie! Zostałam sama w tym wielgachnym domu. Znaczy się, nie sama, ale nim on zejdzie na dół minie chyba godzina. Ku mojemu zaskoczeniu przyszedł Sasuke. Jednak nie minęła godzina. Chłopak miał na sobie tylko czarne dresy. Gdzie jego koszulka? Patrzyłam an jego nieźle wyrzeźbioną klatę. Zarumieniłam się lekko, sama nawet nie wiem czemu. Chłopak usiadł obok mnie. Na szczęście większość ran mu się zagoiło. Został mu tylko jeden siniec pod okiem. Podałam mu zeszyty i się mu przyglądałam. Sasuke po chwili poszedł na górę i wrócił ze swoimi zeszytami.
- Przepiszę teraz to od razu będę mógł ci oddać, abyś mogła się nauczyć. A właśnie, mogłabyś mi powiedzieć, czy mamy jakieś sprawdziany, kartkówki albo coś?
- Hmm, więc tak, w poniedziałek sprawdzian z angola i kartkówka z matmy. We wtorek nic, ale za to w środę sprawdzian z historii i chemii. W czwartek mamy karkówkę z biologii i w piątek z japońskiego. To wszystko co było zapowiedziane. A i jeszcze Pain-sensei będzie brać do odpowiedzi.
-Spoko, nauczę się. I tak nie mam co do roboty. A i rozgość się, jak chcesz coś do picia to na prawo od salonu jest kuchnia.
Wstałam z kanapy i podeszłam do regału z książkami i zdjęciami. Wyjęłam album, który był obok książek. Usiadłam obok chłopaka i przeglądałam zdjęcia. Jedno zdjęcie było takie słodkie! Jak Sasuke był malutki. Wyglądał tak kawaii *.*
Inne zdjęcia również były słodkie. Były też zdjęcia małego Itachi'ego i pomyliłam nawet z Sasuke. Są tacy do siebie podobni. Teraz już mniej, ale i tak widać, że są rodzeństwem. Przejrzałam cały album i odłożyłam go na miejsce. Skierowałam się do kuchni, nalałam soku do szklanek. Jedną podałam dla chłopaka, a drugą wzięłam dla siebie. Upiłam łyk soku nie odrywając wzroku od chłopaka. Sasuke zrobił sobie przerwę w pisaniu. Odruchowo położyłam moją dłoń na jego lewym policzku.
- Mocno cię jeszcze boli?
- N-nie.
Sasuke był lekko zarumieniony. Dopiero po chwili ogarnęłam, że trzymam go za policzek. Już miałam zabrać swoja dłoń, ale Sasuke złapał ja swoją dłonią i wtulił w swój policzek. Serce zaczęło mi walić jak szalone. Czułam, jak moja twarz nabiera kolorów. Dobrze mi było. Mogłabym tak ciągle trzymać tą rękę. Może to było zbyt nagle, ale przybliżyłam swoją twarz do Sasuke. Chłopak lekko się przysuną, potem odsuną i znowu przysunął. Ja tak samo, najpierw się przysunęłam, potem odsunęłam. Żadne z nas nie chciało wykonać pierwszego kroku. Oboje baliśmy się, że może ta druga osoba nie chce. Powolutku przysunęłam się bliżej. Czułam jego oddech. Tak powoli, aż w końcu nasze usta złączyły się. Nieśmiały, delikatny, ale bardzo ciepły pocałunek. Po dłuższym czasie oderwaliśmy się od siebie. Nie wiedziałam co powiedzieć. Patrzyłam na jego twarz. Nic nie powiedział. Wystraszyłam się. Uciekłam z jego mieszkania. Biegłam prosto przed siebie, nie patrzyłam na nic co się działo wokół. Bałam się. Co jeżeli on mnie teraz znienawidzi? Nie chcę tego. Sama myśl o tym boli! Ja naprawdę nie wiem co mi odwaliło! Nie powinnam, to wszystko to powinien być zwykły sen! Zaczął padać deszcz. Jedna kropelka, dwie, aż w końcu całe miliony. Byłam cała przemoczona. włosy kleiły mi się do twarzy. Płakałam. Obiecałam sobie, ze nie będę płakać! Na szczęście łzy wtapiają się w deszcz. Biegłam i biegłam, aż w końcu na kogoś wpadłam. Wylądowałam w kałuży. Widziałam w nim swoje żałosne odbicie. Widziałam siebie - słabą osobę, która nie potrafi walczyć o nic. Osoba, an którą wpadłam pomogła mi wstać, a raczej siłą podniosła mnie z kałuży. Spojrzałam na warz, chciałam tylko przeprosić, ale moje zdziwienie było na tyle intensywne, że nic nie wydukałam. Ta roztrzepana szara czupryna an głowie i turkusowe włosy. Co on tu robi?
- Daiki-kun ?
- Hinata-chan. Dlaczego płaczesz?
- Ja wcale nie płaczę.
- Ta jasne, tylko twoje oczy się pocą. Więc, co się stało? Dlaczego moja Hinata-chan płacze ?
Patrzyłam na niego. Widać, ze się martwił. Niepotrzebnie! Głuptas! Sama bym sobie poradziła! Nie chcę, aby się martwił, ale jak mu nie powiem to mi spokoju nie da. Skierowaliśmy się do parku obok. Wszystko mu opowiedziałam. Jego mina była poważna do czasu. Wybuchł nagle śmiechem.
- Idiotka! Po co uciekałaś? Jesteś takim głuptasem! Hahahhahaha! Idź do niego. Pogadaj z nim. Jestem pewien, że on czuje to samo. Po za tym, zostawiłaś u niego zeszyty, zawsze masz wymówkę.
Nie wiem czemu, ale moje nogi same się ruszyły. Wbrew mojemu rozsądku pobiegły w stronę domu Uchiha. Żadna część mojego ciała mnie nie słuchała! Słuchali się mojego serca, nie mojego rozumu. Byłam już przy drzwiach. Zapukałam. Nie wiem czemu, ale serce wygrało. Sasuke mi otworzył. Chyba się ucieszył, że mnie zobaczył!
- POWIEDZ MI TO!
Wykrzyczałam to do niego. Chłopak tylko się uśmiechnął i przybliżył do mnie.
- Kocham cię, Hinata.
Ucieszyłam się i go przytuliłam ....
CIESZCIE SIĘ ! Jest to czego oczekiwaliście!
A teraz tak, chcę wszystkim podziękować, którzy są ze mną i czytają te marne notki. Ogromną radość sprawia mi fakt, że wam się podoba, ze chcecie i mam nadzieję, ze zostaniecie ze mną do końca! :* Buziaki i czekajcie na następne.
Subskrybuj:
Posty (Atom)