środa, 22 sierpnia 2012

Rozdział 7

Leżę sobie w łóżku przeciągając się co chwilę i przekładając się z boku na bok. Nic mi się nie chce robić, a  taka piękna sobota jest. Trochę tu nie sprzątałam ostatnio. Meble zakurzone, ubrania leżą w każdym kącie pokoju, a na środku to dopiero chaos - mp3, zeszyty, ołówki, nitki, no to i igły, torebka, chusteczki, kosmetyki, papierki po słodyczach, portfel, dokumenty, kluczyki od pamiętnika, klucze od mieszkania, klucze do szafki szkolnej, karty do gry, książki szkolne, perfumy, krem do rąk, ręcznik, biżuteria, materiały do szycia, kalendarz, pamiętnik, mangi, kołdra, którą przed chwilą zrzuciłam, agrafki, kredki, mazaki, długopisy, notatki z lekcji, płyty z piosenkami, telefon i wiele innych pierdół. Leniwie stoczyłam się z łóżka, co było moim błędem, bo wylądowałam twarzą na podłodze ( dop. ałaaa  ). Z trudem dostałam się do łazienki. Pobyt w niej zajął jakieś 2 godziny. No co? Wyglądałam jak potwór! Musiałam doprowadzić się do porządnego stanu. No dobra, skoro już się obudziłam należałoby sprzątnąć ten cały syf. Zabrałam się za sprzątanie, ale ilość przerw robionych w trakcie sprzątania jest więcej niż ziaren piasku na pustyni. Po skończonej robocie położyłam się na łóżko i myślałam co robić przez najbliższy czas. No i wpadłam na pomysł!! Pójdę na zakupy! W sumie dawno nie kupowałam sobie nowych ciuchów, a sporo zaoszczędziła. Czas wszystko wydać! Tak więc ubrałam się i skierowałam się do najbliższej galerii w mieście. Wlokłam się przez całą drogę. Byłoby miło kogoś spotkać. Dzwoniłam do Mizumori-san, ale ona była na działce, więc musiałam iść sama. W sumie jak teraz pomyślę to wczoraj wyszliśmy tak szybko z kawiarni, że chyba nikt nie zapłacił za nasz rachunek. Hahah, ale lafiryndy z nami siedziały, więc pewnie one musiały zapłacić. Ale mimo wszystko wczorajszy dzień był niesamowity ... nie-sa-mo-wi-ty . Ciągle po głowie chodzi mi wieczorne wydarzenie z Sasuke. Mam nadzieję, że nadal będziemy normalnie gadać jak wcześniej. Zaraz, jak normalnie gadać? Może i bym potrafiła gadać z nim normalnie, ale to uczucie, które mi towarzyszyło podczas pocałunku jest inne. Takie niesamowite, cudne, niespotykane. Nie wiem nawet jak mam to określić. Wtedy czułam się jak w niebie. Normalnie nie mam pojęcia jak mam określić te emocje. Z wielką chęcią powtórzyłabym wczorajsze chwile. No dobra, jestem już w galerii. Czas na wydanie pieniążków! Skierowałam się do pierwszego sklepu na prawo. Przeglądałam ciuchy, przymierzałam, odkładałam, aż w końcu zdecydowałam się na kilka rzeczy i skierowałam się do kolejnego sklepu. Te same czynności powtarzałam w kolejnych sklepach. Pierwsze piętro ZALICZONE, kierunek -DRUGIE PIĘTRO! To i tak nieźle, jak na pierwsze piętro TYLKO kilkanaście torebek. Tak więc ruszyłam na drugie piętro, gdzie od razu zauważyłam sklepy z przecenami, promocjami itp. Już miałam iść do kolejnego sklepu z ubraniami, ale zauważyłam w oddali Gaare. Zakradłam się po cichu do niego, i na przywitanie klepnęłam go mocno w plecy:
-Siemcia, Gaara-kun!
-C-czee, a co ty tu robisz?
-Jestem na zakupach.
Człowieku, co zadajesz takie idiotyczne pytania? Po co się chodzi do sklepu? Widać po nim, że plecy go bolą. Czyżbym, aż tak mocno uderzyłam? Muszę podziękować Neji'emu za codzienny trening.
-A ty co tu robisz?
-Ahh, słuchawki się zepsuły i musiałem kupić nowe.
-Aha. No cóż, widzę, że swoje zakupy skończyłeś, więc nie będę ci przytrzymywać. Baj!
-Poczekaj chwilę.
-Hm?
-Pomogę ci targać te rzeczy.
-Serio?
-I tak nie mam co do roboty w domu.
-Dzięki.
No i tak poszliśmy wspólnie na zakupy, tyle że wszystkie moje rzeczy nosił Gaara. Będę musiała mu się kiedyś odwdzięczyć. Rozmawialiśmy na różne tematy. Jakoś rozmowa z nim się bardzo klei. Zeszło się na temat partnerek. Dowiedziałam się, że Gaara nigdy nie miał dziewczyny. Znaczy, nie to że nie chciał. Po prostu jeszcze nie trafił na dziewczynę, która by go zainteresowała. Potem zeszło się na temat muzyki, potem jedzenia, a zresztą o czym my nie gadaliśmy? Po długich rozmowach i wydaniu pieniędzy udało mi się wydać wszystkie pieniądze w sklepach na wszystkich pięciu piętrach. Najlepsze jest to, że muszę naprowadzać Gaarę jak ma iść. Jest tak zawalony torbami. Mówiłam mu, żeby sobie głowy nie zawracał, ale on powiedział : ,,Taka łamaga jak ty z tymi zakupami nie dotrze w kawałku do domu". Skoro tak bardzo chce mi pomóc, proszę bardzo. Ja wzięłam tylko cztery torebki, bo jak to on określił, jestem łamagą. Wesoło się z nim rozmawiało. Jak już dotarliśmy do mojego domu, wpuściłam go an trochę. Nie zgadzał się, ale jak mu powiedziałam, że nikogo nie ma to uległ. Wnieśliśmy moje torby do mojego pokoju. Kazałam mu poczekać tam chwilę, skoczyłam do kuchni po coś do picia i jedzenia. Słodkiego oczywiście! Widać po nim, ze czuje się strasznie skrępowany. Zaczęliśmy gadać i tak jakoś zeszło ze dwie godzinki. Gadalibyśmy tak dalej, no ale usłyszeliśmy jak do domu wchodzi Neji z mamą i Hanabi.
-Wielkie dzięki za zaproszenie, było naprawdę miło, ale ja już będę zmykać. Baj!
 Dal mi buziaka w czoło i skeirował się w stronę drzwi balkonowych.
-Ok, pa. Ale ej, drzwi są w tamtą stronę.
Pomachał tylko i wyskoczył przez balkon. Pomachałam do niego z balkonu i poszłam przywitać się z rodzinką. Zaczęłam pomagać w domu ( sprzątanie, gotowanie itp.) A wieczorem powtórzyłam do jutrzejszej lekcji historii, na której muszę przedstawić Główne kierunki reformacji XVI wieku.Zastępstwo z religii mamy właśnie z wychowawcą, więc nie będzie luźnej lekcji. Mam przygotowane wszystko, ale wolę powtórzyć. W sumie jak tak myślę to na każdej lekcji historii przedstawiam pracę dodatkową. Ogólnie jestem bardzo aktywna na zajęciach Kakashi-sensei. No cóż, nieskromnie mówiąc jestem najbardziej aktywną osobą na lekcjach, jeżeli dotyczy zajęć. Trochę dziwnie się z tym czuję. Dobra, ja idę lulać, bo zaśpię i szlag trafi moje wzorowe postępowanie.
Następny dzień
Budzik zadzwonił równo o 6:00. Nie mam ochoty wstawać. Leniwie przeciągałam się w łóżku, dopóki do pokoju nie wszedł Neji i oznajmił mi, że dziś idziemy razem. Dwadzieścia minut drogi oszczędzę. Yeey! W tym czasie będę mogła się pouczyć do kartkówki z angola. Zauważyłam, że połowa osób z klasy już mnie nie obgaduje jak na początku. Jak pierwszy raz byłam w klasie miałam pewność, że z nikim się nie dogadam. Że będę taka samotna i opuszczona. Ale mam Mizumori-chan, chłopców, którzy często wagarują i jest kilka osób, które normalnie ze mną pogada. Wszystko mogę zawdzięczać Sasuke, Naruto, Kibie i pod pewnym względem Gaarze. Ta czwórka jest znana w całej szkole i lubiana, więc nic dziwnego, że ludzie patrzą na mnie normalniej. Wykonałam codzienne czynności, czyli: gimnastyka, pobyt w łazience, ubranie się, uczesanie, umalowanie, spakowanie książek, zjedzenie śniadanka. No to kiedy wszystko zrobiłam byłam gotowa do wyjścia. Po drodze i tak będę w książkę zaglądać, ale Neji mi pomoże jakby co.( dop. w sensie, że będzie łapać, jakby miała zaliczyć glebę). Neji dał znać, że już wychodzimy. Tak więc wyszliśmy z domu, a ja zaczęłam powtarzać na lekcje. Zanim doszliśmy do parku pięć razy Neji musiał mnie ratować przed glebą. Teraz najgorzej, bo droga przez park nas wita. JA oczywiście z nosem w książce, a Neji obok pilnuje,żebym się nie wywaliła oraz żeby nikt mnie nie zaczepił. Jak ja się cieszę, że mam takiego brata.
-Hinata-chaaaaaaaaan!
To on do szkoły przyszedł?! O.O Ooo, widzę całe towarzystwo. Byliśmy już pod szkołą, więc się rozdzieliliśmy. Neji poszedł prosto do budynku, a ja do Naruto i reszty.
Kiba: Twój chłopak?
Ja: Kuzyn -,- A dzisiaj święto jakieś?
Sasuke: Nie. Czemu pytasz?
Ja: Bo dotarliście do szkoły? W dodatku w komplecie.
Sasuke: A to ... Nie, my tylko realizujemy plan ,, Sprawić, aby księżniczka oswoiła się ze szkołą".
Ja: Matko, zaczynam się bać.
Naruto: Nie bój się, Hinata-chan. Będzie świetnie!
Ja: A ciebie już ze szpitala wypisali?
Naruto: Noo, Daiki'ego też. Na własne żądanie.
Ja tak się zastanawiam, za co Sahime im wpierdzieliła? Ale co tam, dowiem się kiedyś. Hmm, Gaara ma na godzinę później, a oni nie mają przed sobą żadnych tajemnic, więc może on wie o co chodzi z tym planem.
Lekcja z Kakashi-sensei
Bla bla bla ..... Ufff, nareszcie skończyłam przedstawiać. Nogi mnie bolą od tego stania. Sensei wstawił mi kolejną 5. Kiedy usiadłam na swoje miejsce blondyn zaczął się wydzierać.
Naruto: Sensei!
Kakashi-sensei: Co chcesz?
Naruto: Bo chciałbym przypomnieć, ze trzeba zgłosić kandydatów na przewodniczącego samorządu szkolnego i gospodarza klasy.
Kakashi-sensei: Masz kogoś konkretnego na myśli?
Naruto: Hinata!
Hinata: Co?
Sakura: Dlaczego ona?!! Ja się lepiej nadaje!
Ino: Racja! Sakura już rok temu była dobra.
Kakashi-sensei: Hmmm...
Naruto: Po pierwsze : Hinata jest odpowiedzialna, kreatywna, zaradna i najbardziej aktywna z nas wszystkich.
Mizumori: I akurat ty wiesz to najlepiej. Zwłaszcza o ostatnim.
Naruto: Aj tam. Po drugie: Będzie to idealna okazja, aby Hinata-chan oswoiła się ze szkołą.
Shikamaru: Ależ to upierdliwe. Nie lepiej zrobić głosowanie?
Sasuke: Sakure znacie dwa lata, zaś księżniczkę 2 tygodnie.To nie byłoby fair.
Kakashi-sensei: Zgodzę sie z tobą, Naruto. Hinata, czy chciałabyś zostać gospodarzem klasy?
Ja: Mogę zostać.
Kakashi-sensei: A czy chciałabyś wziąć udział w wyborach an przewodniczącą samorządu?
Ja: Mogę spróbować.
Kakashi: Więc wpisuje sę na listę kandydatów. Tak więc zbierz 5-osobowy sztab i podaj mi ich nazwiska. Uczniowie mogą być z innych klas. Przygotuj plakat wyborczy i powieś go przy wyjściu, poroznoś jakieś ulotki, plakietki itp. Później dowiesz się co i jak. Wybory odbędą się na początku października. Przyjdź do mnie po zajęciach to opowiem ci o szczegółach. Moim zdaniem masz spore szanse.
Więc to jest ich plan? Sami się wpakowali, bo jak to mówią ,,Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie".
Ja: Kakashi-sensei. Mam już sztab.
Kakashi-sensei: Tak?
Ja: Yuube Mizumori, Uzumaki Naruto, Uchiha Sasuke, Inuzuka Kiba, Sabaku no Gaara.
Sensei dostał jakiegoś wstrząsu. Nic dziwnego, wybrałam samych rozrabiaków. Mizumori jedyna normalna, ale to szczegół. Nagle Sakura się odezwała:
Sakura: Ja też chcę kandydować.
Sensei przytaknął i wrócił do swojej roboty. Do końca lekcji jakieś 20 minut, więc sensei kazał nam dokończyć temat samemu.
Naruto: Kakashi-sensei, a możemy w parach?
Kakashi-sensei: A proszę bardzo.
Naruto i Kiba dosiedli się do Sasuke ( Miało być w parach, ale co tam) a Mizumori do mnie. Zaczelismy do siebie szeptać.
Sasuke: Kurdee, Sakurwa ma przewagę. Każdy ją zna i ma większe poparcie.
Ja: Ale ja mam was.
Kiba: Ha! Jeżeli z nami nie wygrasz to stawiam wejściówki na kręgle.
Naruto : whodze w to.
S: Haha! Ja też.
Ja: Cały mój sztab dzisiaj po lekcjach idzie do mnie omówić te sprawy.
Kakashi-sensei: Może ciszej byście pracowali?
Wszyscy: Haaaaaaaaaai.
Mój dom:
No cóż Kakashi-sensei dał mi sporo wskazówek i porad na temat wyborów oraz obowiązków przewodniczącej. Ale ja jeszcze nie wygrałam!! Widać pokłada we mnie duże nadzieje. Tak więc siedzimy w moim pokoju zajadając ciasteczka myślimy nad hasłem i projektem plakatu wyborczego. Po długim rozmyślaniu zdecydowaliśmy, ze hasło wyborcze będzie brzmiało : ,,Razem zwalczmy różową siłę plastiku! Vote Hinata" No cóż ... gdy Sasuke powiedział nam, że Sakury hasło to ,,Zaufaj różowej sile. zapomnisz o nudzie" myślałam, ze umrę ze śmiechu.Wszyscy mieliśmy ubaw. Już lepiej wybrać nie mogła. A co do sprawy z Sauske. To był tylko obiecany pocałunek, których mogłabym mu codziennie obiecywać. Może gdyby zwracał na mnie większą uwagę. Ale co ja gadam! Ja dla niego jestem tylko koleżanką. Po za tym ja go nie interesuję! Po długim tworzeniu, rozmawianiu, myśleniu, dyskutowaniu, planowaniu, wysilaniu mózgu na zbyt wielki wysiłek skończyliśmy dziiejsze spotkanie. Oczywiście odprowadziłam Mizumori do domu, a że Sasuke mieszka obok szliśmy we trójkę. Po drodze rozmwialiśmy, a raczej potwierdzaliśmy fakty o bandzie lafirynd. Właśnie doslzismy pod dom Mizumori.
Sasuke: To co, odprowadzę cię.
Przytaknęłam. Szliśmy tak pod mój domu w ciszy. Chciałam zacząć rozmowę o ostatnim wydarzeniu, ale jak on mnie wyśmieje i to będzie koniec naszej przyjaźni? Ehh, czasem chciałabym mieć zdolność czytanai w myślach.
Sasuke: Hinata
Ja: Tak? O! Pierwszy raz nie powiedziałeś do mnie księżniczko.
Sasuke: Heh, Chciałbym z tobą o czymś pomówić.
Ja: O czym?
Sasuke: O ostatnim wydarzeniu.



Yeey, cieszycie się? Długa nawet wyszła^^ A, przepraszam, ze notki nie było tak długo, ale nie mam dostępu do neta -.- Notki będą się rzadziej pojawiać po szkołą się zaczyna. Notka pisana na szybko, więc sorka za błędy. Zapraszam do komentowania 8 dziękuje wam gorąco, ze ze mną jesteście :*



sobota, 11 sierpnia 2012

Rozdział 6

Wróciliśmy do kawiarenki i zastaliśmy coś niespodziewanego. Otóż przy stoliku na moim miejscu siedziała różowa lafirynda ze swoją ekipą. Tym razem była z nimi ta Kin. Serio tona makijażu na mordzie. Znaczy się na twarzy ... Ale co one tam robią. Razem z Sasuke podeszliśmy do nich jak gdyby nigdy nic. Sasuke zabrał z sąsiedniego stoliku dwa krzesła i postawił przy ,,naszym stoliku". Dziwnie się czułam. Tylko co one tu robią? Czyżby się znali czy co? Zresztą zwisa mi to, posiedzę jakieś pięć minut i po prostu pójdę do domu. Ale Kin i Daiki to się tak dogadują jakby się znali.
D: A właśnie, Hinata-chan, słyszałem, że będziesz moja siostrą w klasie!
H: Siostrą??
D: Tak, Kin.
 . . . . . . . . . . Idę się zabić X,X Gorzej być nie mogło??! Najpierw okazuje się, że banda jakiś lafirynd mnie nienawidzi, nie wiem nawet za co, a potem okazuje się, ze jedna z nich to siostra mojego przyjaciela. Może zaraz mi powie, ze Sakura to jego dziewczyna?! Jak tak to ... Ale ok, staram się udawać, że wszystko jest ,,och" i ,,ach" . Tak patrzę Naruto i Sasuke nie wyglądają na zadowolonych, tak samo jak i ja.
Sas: Więc? Kiedy sobie idziecie?
Sak: A co? Aż tak wam przeszkadzamy.
Tak, przeszkadzacie jak cholera -,- Możecie iść, sayonara!
Sas: Nie byłyście zaproszone, więc możecie iść.
Ka: No to się wprosimy.
H: Przepraszam was na chwilę, zaraz przyjdę.
Poszłam do łazienki. Rzygać mi się chciało na ich widok. Po za tym nie ogarniam kto tam jest. Na spokojnie .... Obecnie przy stoliku siedzi Sasuke, Naruto, Daiki, Lisa, Sahime, Sakura, Ino, Karin i Kin, no i ja ale to tam szczegół. Muszę wykombinować coś, aby się ich pozbyć. Poszłam do stolika i zauważyłam, ze coś osób ubyło.
H: Gdzie Naruto-kun i Daiki-kun?
Sak: A co? Ty ich niańka?
Sas: ,,Idziemy zdobyć sławę" Coś takiego powiedzieli.
H: Matko Boska!!
I wybiegłam z kawiarni rozglądając sie na wszystkie możliwe strony. Tylko chwilki mnie nie było, a oni już się w coś pakują. Za mną przybiegł Sasuke  zaraz po nim Sahime i Lisa.
S: Gdzie ty biegniesz?
H: Dziewczyny! Czemu ich nie zatrzymałyście?!
L: A co oni takiego zrobią ....
H: Przecież to Daiki-kun i Naruto-kun!
S: Naruto jest taki jak Daiki?
H: Taak!
L: Cholera! Trzeba ich znaleźć zanim się wpakują w jakieś bagno!
H: Ja z Sasuke pójdziemy tamtędy, a wy idźcie w stronę tamtych sklepów. Jakbyście ich znalazły dajcie znać!
I pobiegliśmy. Jak Daiki zacznie coś wymyślać, a przy tym i Naruto .... Będzie explozja na całe miasto. Wyjaśniłam też dla Sasuke, dlaczego tak się zdenerwowałam. Biegaliśmy ze sklepu do sklepu, obiegliśmy cały park, rynek, a nawet pobiegliśmy do dzwonnicy. Oni mogą być wszędzie. Chwilkę odpoczęliśmy i skierowaliśmy się w stronę jubilera. Kiedy tak biegliśmy Sasuke otrzymał telefon od Lisy. O.O Skąd on ma jej nr? Mniejsza o to. Teraz trzeba dorwać tych dwóch. Nagle Sasuke stanął jak wryty.
S: Nie zgadniesz.
H: Znalazły ich?!
S: Można tak powiedzieć ...
H: ?
Mów, żesz człowieku, a nie trzymasz w napięciu.
S: No więc ... Sahime ich znalazła ...
H: Świetnie!
S: TYLE ŻE ... Tak się an nich wkurzyła, z porządnie ich ochrzaniła co i .... wylądowali w szpitalu. I jest coś jeszcze ......
H: Jaki stan?
S: Daiki ma połamaną nogę, a Naruto rękę.
Eeee, to i tak lekko dostali. Gdyby Sahime była wściekłą to skończyli by na wszystkich połamanych kończynach, jakieś kilka żeber + sińce na całym ciele. Skierowaliśmy się do szpitala, gdzie leżały nasze ,,sławne gwiazdy". Po jakiś długim spaceru byliśmy na miejscu. Na końcu korytarzu zobaczyłam Sahime. Podbiegłam do niej i się przeraziłam. Ona była całą we krwi .... Wyjaśniła mi, że kiedy byli w drodze do szpitala ktoś na nich napadł z nożem. Udało jej się skopać porządnie dupę temu napastnikowi, ale miała kilka kresek na ciele. Kresek, bo to nie były jakieś poważne rany. Ale mimo wszystko, ja się jej boję. Mam nadzieję, że już koniec tego wylewania krwi. Posiedzieliśmy tak trochę z nimi, a potem trzeba było się zbierać. Już po 22:00. O.O Po Sahime i Lisę przyjechała mama Daiki'ego. Miał też i po chłopaka przyjechać, ale jak on w szpitalu zostanie jeszcze jakieś dwa dni. Będę go odwiedzać. Kiedy kierowałam się w stronę mojego mieszkania Sasuke zaproponował, że mnie odprowadzi. Jak już doszliśmy do mojej posiadłości ... A raczej posiadłości moich rodziców trzeba było się pożegnać.
H: To do zobaczenia!
S: Hinata ....
H: Hm?
S: Ty cobie nie myśl, że ja zapomniałem!
H: O czym?
S: Jesteś mi winna pocałunek.
Ajjj, byłam pewna, ze zapomniał o tym. CO robić ? Ehh, westchnęłam ciężko i kiwnęłam głową. Mam pomysł! Ciekawa jak zareaguje.
H: A se całuj ...
Sasuke stanął jak wryty. Mój plan się powiódł.
S: Moge?
Patrzył na mnie tak chytrze.. Jednak się nie powiódł.
H: Ehh, ale ten jeden obiecany!
W co ja się pakuję? Chłopak złapał jedną ręką za policzek, a drugą złapał za rękę. Przybliżył się do mnie i .... Taki miły dreszczyk mnie dopadł. To ciepło, ten dotyk, ten zapach ... To wszystko mogłoby się nie kończyć. Odwzajemniłam gest chłopaka. Coś te buziaki trochę się przedłużył. Pewnie byśmy się tak całowali ciągle, gdyby nie to, że zadzwoniłam w domofon. Chłopak się szybko oderwał, kiwnął głową i znikł mi z oczu. Ja szybko skierowałam się w stronę mojego pokoju. Miałam ustalić plan śledzenia ojca, ale teraz nie potrafię się skupić. Ten pocałunek nie był zwykły. Jego oczy, usta, zapach, dotyk, oddech, ciepło jakie wtedy poczułam ... Pierwszy raz czułam coś takiego ... to takie niezwykłe. Przebrałam się w moją piżamkę i wtuliłam się w kołdrę myśląc ciągle o wydarzeniu z Sasuke. Czyżbym się zakochała ?




Krwi coś mało, ale nie miałam weny, żeby wszystko że szczegółami opisać. Więc tak, nie mam pomysłów na nowy rozdział, więc nie mam pojęcia kiedy się pojawi. A właśnie, jeżeli chcecie czegoś więcej, albo macie jakieś pomysły to możecie mi je podać, postaram się sprostać waszym wymogom. Myślę, że Sahime, Lisa i Daiki zniknął na jakieś kilka rozdziałów. Co do samej noci ... chyba jest jedną z lepszych, ale tak mi się tylko wydaje.Czekam na wasze propozycje i opinie :*             

niedziela, 5 sierpnia 2012

Rozdział 5

Wstałam o 6:00, rozumiecie?! Jestem tak podekscytowana dzisiejszym spotkaniem, że aż nie chce mi się spać! Posiedziałam ze trzy godzinki w piżamie przed laptopem. Potem (jak to mi kazał Neji) zrobiłam króciutką gimnastykę, a gdzieś tak przed 10 umyłam się i te inne higieniczne pierdoły, a jak już to zrobiłam w moim mięciutkim, naprawdę MOCNO MIĘCIUTKIM szlafroku zlazłam na dół zjeść śniadanie - płatki kukurydziane z mlekiem. Nim się obejrzałam była już po 12. Długo myślałam nad ubiorem, aż w końcu zdecydowałam się na ciemną zieloną bluzkę, na to błękitną bluzę, którą zapięłam do połowy, niebiesko-zieloną spódniczkę do połowy ud oraz czarno-niebieskie trampki. Tym razem wzięłam czarną, obcisłą kurtkę. Wpakowałam do małej, torebki o kolorze zgniłej zieleni telefon, portfel, dokumenty, pomadkę ochronną, słuchawki, kawałek kartki, ołówek, bilety ulgowe i krem do rąk i jeden tom mangi , którą pożyczyłam od Sahime. Wyszłam po 13:00. Już za drzwiami ukazał mi się ciekawy widok .... Otóż Sasuke i Sahime się kłócą .... Już miałam zamiar się odezwać, ale Daiki zarzucił mi się na szyję. Przytuliłam go  ... W KOŃCU ICH WIDZĘ.
-Hinata-chaaaaaan!
Daiki cieszył się jak małe dziecko, a  ja razem z nim. Chłopacy dziwnie na mnie popatrzyli ale nie obchodzi mnie to. Daiki w końcu mnie puścił. Myślałam, że mnie udusi ze szczęścia.  Podbiegłam do dziewczyn i się rzuciłam na nie. Sahime również się rzuciła i mało brakowało do wypadku xd Lisa przytuliła mnie już na spokojnie, ale i tak nie mogłam się uspokoić. Skakałam jak wariatka. Daiki tylko się śmiał, ale dla mnie to nie był tylko zwykły śmiech. Podeszłam do Sasuke i Naruto.
-Siemka. Gdzie Kiba-kun?
-Nie mógł przyjść.
Trudno, jego sprawa.
H: A więc, zapoznajcie się, od prawej : Naruto-kun i Sasuke-kun, a to Sahime, Lisa-chan i Daiki-kun.
D: Siemka!
N: Siema.
Coś mi mówi, ze Daiki i Naruto się dogadają bez problemu. Spojrzałam na dziewczyny. Sahime miała na sobie czarne spodenki, biało-pomarańczowe adidasy, czarną, rozpiętą kurtkę,a pod nią pomarańczową bluzę. Lisa natomiast miała czarne kozaki, czerwono-białą spódnicę do kolan i zapięty, biały płaszczyk. O.O Lisa nie ma na sobie makijażu. Znaczy ma, ale malutko . . . Malutko jak na nią. Różowa szminka i lekko podkreślone oczy ( nie wliczając pudru, cieniu do powiek oraz tuszu do rzęs). Żeby tak pod domem moim nie stać skierowaliśmy się w stronę kawiarni. Po drodze Daiki jak zawsze rozśmieszał nas, a Naruto z nim! Oni to się dogadują ... zaczynam się bać jak razem zaczną płatać figle oraz żarty. Sasuke z tyłu szedł z Lisą. Chyba o czymś gadają, ale nie mogę ich podsłuchać, bo Sahime ciągle gada o swoich ostatnich zawodach. Doszliśmy w końcu do kawiarni. Cieplusiooooo. *,* Usiedliśmy w kącie przy stoliku od okna. NA rogu była jakby kanapa a na przeciwko kilka krzesełek. Ja, Lisa i Sahime rozepchałyśmy się na kanapie, a chłopacy musieli siedzieć na krzesłach. Ogólnie, gdybyśmy się nie rozpychały to może jedna osóbka by się jeszcze zmieściła. Szczegół. Podeszła do ans kelnerka i zapytała co chcemy. Ja i Lisa zamówiłyśmy po gorącym kakao, tyle że ja z cukrem. Sahime oraz Sasuke kawę, Daiki herbatę z cukrem, a Naruto coś do żarcia. O czym gadali przez cały czas? Nie wiem. Po głowie ciągle chodzą mi myśl o moich rodzicach. Jak to możliwe? No i czemu tata odchodzi od mamy? Matka nic nie chce powiedzieć, a ja? Mam mętlik w głowie. Chyba trzeba będzie pobawić się w detektywa. Ale kiedy? Coś mi mówi, że wybiorę się na wagary z Sasuke i resztą. Ojj, nagle osób ubyło.
H: Gdzie wszyscy?
S: Naruto i Daiki poszli wybrać coś do jedzenia, a dziewczyny poszły do łazienki.
H: Rozumiem.
S: Co się dzieje? Wydajesz się być zamyślona, księżniczko.
H: Serio? Przepraszam, ale idę się przejść. Za chwilę dołączę do was.
S: Czekaj, idę z tobą.
Sasuke podszedł do Naruto, coś mu powiedział i skierował się do mnie. Poszliśmy za kawiarnię, bo Sasuke chciał zapalić. Kiedy tak z nim stałam czułam się trochę zawstydzona. Nawet nie wiem czemu. Spojrzałam w przeciwnym kierunku i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Mój ojciec idzie za rękę z jakąś młodą laską ... Mało tego, oni się obściskują! Mimowolnie łzy mi poleciały z oczu.
S: Oooj, księżniczko, wszystko dobrze? Co jest?
Nie wiem czemu, ale się do niego przytuliłam.
*Narrator*
Hinata wtuliła się w chłopaka, który nie wiedział o co chodzi. Czy płacze przez niego? A może coś jej dolega? Miał mętlik w głowie, ale zamiast poprosić o jakiekolwiek wytłumaczenie położył rękę na jej głowie i zaczął głaskać. Po jakimś czasie granatowowłosa opowiedziała dla chłopaka o swoich rodzicach. Teraz rozumiał zachowanie dziewczyny. Chciał ją pocieszyć, ale nie wiedział jak. Dziewczyna uspokoiła się już na tyle, aby wrócić do towarzystwa. Kiedy wrócili zastali niesamowitą niespodziankę .........



Krótka nocia, ale jest ! :* Przepraszam, że tak długo, możecie zabić. Udzielam wam pozwolenia na zachlastanie mnie. No ale liczcie się z konsekwencjami ... huehuu, w sumie nikt by po mnie nie zapłakał, źle wpływam na ludzi ... xd Tak więc zdradzę wam, że w następnej noci będzie bardzo ciekawe wydarzenie, ale nie wiem czy wam spoilerować ... Będzie trochę krwi, łez no i chyba oczekiwane przez wielu .... pocałunki! Tak, Hinaty i .... ! A teraz sobie myślcie ! Chciałbym wiedzieć o kim myślicie, więc możecie się podzielić swoimi myślami i pomysłami w komentarzach lub na pisać mi na gg 6200484, albo na pocztę ogniokrwista@gmail.com . ;)   Piszcie, na świecie uszczęśliwicie jakiegoś kotka :* A właśnie, skoro już o kotkach, widziałam u mnie na podwórku takiego słodziaka *.* Taka malutka i słodziutka ( dziewczynka) a skacze jak jakiś królik xd  No i jest biało-czarna ^^ Nie przymulam, buziaki :*