wtorek, 30 grudnia 2014

Rozdział 19

Szłam wtedy do 1 klasy gimnazjum. Nikogo nie znałam, nawet nie kojarzyłam z twarzy. W końcu mieszkałam ledwo tydzień w nowym mieście. Byłam jeszcze bardziej nieśmiała i strachliwa niż teraz. Kiedy stałam tak w klasie wszyscy się na mnie patrzyli. To mnie zawstydzało. Spuściłam głowę w dół. Usłyszałam kilka szeptów, no ale kto by się tam przejmował. Siedziałam Od okna, trzecia ławka. A nie, czwarta. Na trzeciej siedział Daiki. Wtedy jeszcze nie wiedziałam jaki z niego szaleniec. Za mną siedział Plama. Wysoki chłopak, o kruczoczarnych włosach i uwodzącym spojrzeniu. Tak, jego błękitnie, prawie że białe oczy potrafiły oczarować. To chyba był październik. A nie! Listopad! Tak! Pamiętam, jak narzekałam na śnieg w listopadzie. Zresztą, kto by nie narzekał. Kilka pierwsze dni były takie same. Szkoła, dom, szkoła, dom. Nikt ze mną nie rozmawiał, na wf nie ćwiczyłam, bo jeszcze nie mogłam. Pamiętam, że akurat dwa dni wcześniej zdjęto mi gips z ręki. Wszystko byłoby takie same, gdyby nie jeden incydent. Kocham historię, więc uczenie się jej, czy też robienie prac domowych to dla mnie przyjemność. Taka forma relaksu. Dziwne, ale tak jest. To była godzina wychowawcza, a później miała być historia. Nauczyciela mieliśmy wtedy okropnego. Ktoś, kto nie kocha historii miał przerąbane. Wychowawcze zawsze były luźne. Rozpoczęła się panika, wszyscy pytali o prace domową, szukali w internecie stukając co chwilę na telefonie. Nikt jednak do mnie nie podszedł. Siedziałam sobie cichutko przy oknie, podjadając ukradkiem pierniki z torby czytałam kolejną stronę nowelki. Nagle poczułam jak ktoś chucha mi na ramie. Odwróciłam się za siebie i go ujrzałam. Patrzył na mnie takim wzrokiem... Jakby Sherlocka naśladował. Obejrzał się za siebie. Nikt nie zwrócił uwagi. Nawet nie wiem kiedy, ale ekspresem wyciągnął rękę, zabrał mi pierniczki i je wcinał. Ułamek sekundy, dosłownie! Ale jego wyraz twarzy. Po prostu stan błogości. Pamiętam jak przez parę minut zbierałam się odezwać.
- A..ano....
- Tak? - wyszczerzył zęby.
- Nie spisujesz historii?
- A po co. Najwyżej będzie kosa - spojrzał na mój zasmucony wyraz twarzy. - Nie no, nie znoszę historii, więc aby zdać. Kosa w tą czy w tamtą to wsio ryba.
- Naprawdę? - tym razem nie dowierzałam. - Ja tam uwielbiam historię.
- Bleh! - skrzywił się.
- Jak chcesz to... - urwałam, a chłopak przybliżył się. - Mogę dać ci... p-pracę domową.
- Dziękuję za chęci, ale to niemożliwe, abyś odpowiedziała na wszystkie jego pytania, hahah~
- W...właściwie to... tak....
- Tak? - dopytywał z przedziwnym wyrazem twarzy.
- Odpowiedziałam... na wszystko.
- Wszystko? - zaczął się chichrać, jakby mi nie wierzył.
- Wszystko.
- Na poważnie.
- Śmiertelnie ppoważnie.
- S-SERIO?! - wykrzyczał, aż wszyscy się obejrzeli. Szczęka mu opadła, a ręce zaczęły się trząść. - J...jeśli m..możesz t..TO DAJ SPISAĆ! PROSZĘ!
Uśmiechnęłam się lekko i podałam mu zeszyt z historii. Tak. Właśnie tak zaczęła się nasza przyjaźń. Ale najlepsze przede mną. Wtedy nie wiedziałam. Moje notatki wędrowały po całej klasie. Plama dosiadł się do mnie. Wyszczerzył zęby, złapał za ręce i zaczynał dziękować. Powtarzałam mu, że to nic takiego, a on zaczął pokłony składać. Przestał dopiero wtedy, jak naprzeciwko mnie pojawił się drugi wariat - Daiki.
-  NOWA PRZYJACIÓŁKO!! DZIĘKUJĘ CI Z CAAAAAŁEGO SERDUCHA! GDYBY NIE Ty to pewnie.... - zaczął mówić ciszej, a jego wzrok powędrował na moje '' drugie oczy ''. - miałbym przewalone.
- Pozwól, że Ci przedstawię Daiki'ego, który jest nieco zajęty.
Lekko się speszyłam. Widząc, że Daiki patrzy mi się na biust nabrałam większych rumieńców. Oczywiście, Plama geniusz, wpadł na pomysł. Co nie jest śmieszniejsze dla osób trzecich ( i w sumie dla Daikiego ) jak wpychanie cudzego łba w czyjeś cycki?! GRRRRR, teraz jak o tym myślę, to robię sie czerwona, ale ze złości! Tak więc Plama, zdobywca papierowego Nobla, którego dostał za to od Sahime, chwycił za głowę Daikiego i wepchnął, ale to dosłownie wepchnął mi miedzy moje maleństwa ( które nie są takie małe ). Moja mina? BURAK. Czerwone maki na Monte Cassino, a purpurowe buraki na mojej twarzy ~ Jedyne co później pamiętam, to jak Daiki wyrwał się z uścisku i zaczął się drzeć.
- P-P-PLAMA, DEBILU!! Z-ZABIJE CIĘ!!
A Plama w śmiech. Daiki też miał buraka, ale nie takiego jak ja. No,a później to wiem tylko z opowieści, bom zemdlała. Sahime mi opowiadała, jak Plama wziął mnie na ręce, niczym księżniczkę i pobiegł do pielęgniarki. Prawda była taka, że przerzucił mnie przez ramie i poszedł. Pozwolę się wyrazić '' so romantic ''. Jak się obudziłam to siedział przy mnie Plama i Daiki z czekoladowymi ciastkami. Jak zobaczył, że na niego patrzę, to strzelił rumieńce. Ja też. Teraz pewnie zarzuciłabym się na szyje i potajemnie zabrała ciastka. Ale to ja pierwsza się odezwałam! HA!
- Dlaczego Plama?
No, początkowo myśleli, że coś z głową nie tak, ale przeszło im. Chłopak się zaśmiał, spojrzał mi w oczy poważnym wzrokiem.
- Za tym kryje się bardzo mroczny sekret. Naprawdę muszę ci o nim mówić? - rzucił niskim, schrypłym głosem.
Przeraziłam się wtedy. Jaka ja byłam żałosna. Oczywiście Daiki, który był również wariatem, a lubił dokuczać Plamie równie dobrze, jak on jemu nie pozostał bierny.
- Jako dziecko zawsze chodził w poplamionych spodniach. Dosłownie każde spodnie miał uwalone w czymś.
-  DAIKI, DRANIU! - jak sie na niego rzucił, tak pielęgniarka wyrzuciła ich z gabinetu.
Co się dowiedziałam, chłopacy zameldowali, że odprowadzą mnie pod sam dom. Tak więc dałam się odprowadzić. Co najciekawsze, chłopacy cały czas się wydurniali. No i Daiki w końcu dał mi ciastka! Byłam szczęśliwa! Bardzo nawet! I tak się zaczęła nasza przyjaźń. Z Sahime i Lisą nie było tak wesoło...



Eeeeeeem, hej?
Nie wiem co mam Wam powiedzieć... Przepraszam ;_____: Wybaczcie mi...
Ja sama byłam przekonana, że nigdy nic nie napiszę ;-;
Postaram się teraz coś dodawać. Cokolwiek. Jakiś mini pościk czy cuś ;-;
Wybaczcie T^T ii jeżeli jesteście cierpliwi, to czekajcie na kolejne nocie ; ***

wtorek, 6 maja 2014

Rozdział 18

Minęło parę miesięcy od tamtego incydentu. Dzisiaj była ostatnia kontrola doktora. Stwierdził, że mój stan bardzo szybko się poprawił. Właściwie mogłabym wrócić już do szkoły, ale w czerwcu się nie opłaca wracać. Chłopacy i Mizumori bardzo często mnie odwiedzali. Daiki z ekipą również. Na szczęście udało im się rozwiązać swoje konflikty i znów trzymają się razem. Najciekawsze jest to, że Lisa znów powróciła do swojego starego, chociaż nie taki 'dziewczęcy' jak to zazwyczaj miała. W głębi serca czuję spokój. Bałam się, że Lisa wpakuje się w kłopoty. Swoim wyglądem mogła je sprowokować, chociaż ona nie jest typem osoby, który pakowałby się w błahe sprzeczki. Ale i tak poczułam ulgę. Mam nadzieję, że nic jej podczas wakacji nie strzeli do głowy. No właśnie! Zbliżają się wakacje, a ja nadal nie mam planów. Tata i Hisa proponowali mi wycieczkę w góry, ale odmówiłam. Nie chciałam spędzać ciepłych dni w górach. Wolałam wybrać się nad morze, albo na wioskę. Problem w tym, że sama nie pojadę. Rok temu zabrałam się z Neji i Tenten. Oczywiście oni również, chcieli mnie zabrać, ale tym razem chcę dać im więcej prywatności. W końcu są parą, a ja bym tylko zawadzała. Hanabi ma kolonie klasowe na lipiec, a mama pracuje. Czyżbym sie nudziła na te wakacje? Nie chcę! Chcę przeżyć jakaś niezwykłą i pokręconą przygodę. Kto wie, może odnalazłabym ślady lądowania UFO, albo odciski stóp zombiaków, albo nareszcie spotkałabym piratów! Boje się, że całe dwa miesiące spędzę w domu odizolowana od pozostałych osób. Siedziałam właśnie na balkonie z laptopem na stoliku. W jednej ręce miałam bardzo zimne picie, a drugą trzymałam myszkę. Przeglądałam różne oferty wakacyjne oraz oferty pracy. Jeżeli nie wyjdą mi plany na wakacje to chociaż zarobię parę groszy. Najgorsze jest to, że nie mogłam nic ciekawego znaleźć. Serio, ani do roboty ani wycieczek czy kolonii. Czyżby wszystko było już pozajmowane? Pisałam ostatnio z Naruto przez czata. Jedzie z chłopakami na Karaiby. Zazdroszczę im. Szkoda, że mnie nie było stać na bilet. Ojciec miał ostatnio problemy w firmie, a mama nie zarabia dużo, a kieszonkowe wydałam głownie na ... Ciastka, słodycze, książki i jakieś fatałaszki. Może spędzę wakacje w domu? Przecież wiele osób spędza tak wakacje. Mogłabym poszukać jakiejś pracy dorywczej, ale czy znajdę? Chociaż nie mam ochoty przesiedzieć w domu. Chociaż jeden miesiąc. Wstała i wyszłam do sklepu. Kupię sobie arbuza i zrobię mus. Kupiłam dużo owoców. Kocham owoce. Jeszcze bardziej kocham gotować. Najbardziej kocham uszczęśliwiać tym innych. Ledwo dotargałam torby do domu. ALE WARTO BYŁO! Ledwo zrobiłam mus, a już połowa zniknęła. Zaraz po mnie przyszła mama i sobie nalała, a to Neji z Tenten wzięli na drogę, a to Hanabi się zachciało. Nie chce mi się w domu siedzieć. Wyjdę na spacer. O wiem! Dawno nie biegałam! Szybko przebrałam się w czarno-pomarańczowy dresik, upięłam włosy w kucyk i wyleciałam z domu. Na drogę nalałam sobie napoju do butelki. Pobiegałam ze dwie godziny w parku. Wracając spotkałam Kibe z Gaarą. Zdziwiłam się, że nie ma z nimi blondyna. On to się zawsze wpakować potrafił. Oczywiście pomachałam do nich, a ci podeszli.
- Witajcie, Kiba-kun, Gaara-kun. Nie ma z wami Naruto-kun?
- Siemka Hinata, miał coś do załatwienia. Dziwne, co nie? A ty co robisz?
- A biegałam troche.
- Nie mów mi, odchudzasz się?! Nie masz z czego, po za tym, one też zmniejsza się!
No i tutaj Kiba dostał po głowie. Zboczuch cholerny. Spojrzałam na zamyślonego Gaare. Odnoszę wrażenie, że coś się stało. Chciałam już się odezwać, ale Kiba mnie wyprzedził.
- Wiesz, my będziemy się zbierać. Lecimy po gitary i na próbę zespołu. Trzymaj się!
Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, a Ci się tak szybko zmyli. Dziwi mnie to. Bardzo często zabierali mnie ze sobą na próby, więc czemu teraz nie? Coś tu jest nie w porządku. Hinata! W tył zwrot i śledzimy tych niewdzięczników! Już ja im dam! Okłamywanie mnie nie wychodzi nigdy na dobre. Akurat w śledzeniu mam doświadczenie! Pamiętam jak szpiegowałam ojca. To było głupie. Teraz tak idąc za nimi dotarło do mnie, że brakuje mi mojej ksywki. Lubiłam jak na mnie mówili księżniczka. To było urocze. Na chwile obecną mówili prawdę. Właśnie wyszli z domu Kiby z gitarami. No tak, pewnie Gaara znowu zostawił u niego. Czasem tak robi, nie zawsze jest sens targać ją przez pół miasta. Ciekawe tylko co dalej. Dotarliśmy do klubu, w którym zawsze grali. Dziwne, próby zazwyczaj były w garażu, a tu tylko koncert dawali. Schowałam się za budynkiem naprzeciwko. O cholercia! Gaara się odwrócił! Przestałam wyglądać zza rogu. I tak słychać ich rozmowę.
- To jest niedopuszczalne!
- Panie Taka, niech pan się uspokoi. Przecież to kwesta kilku tygodni.
- KILKU TYGODNI?! Ja potrzebuję zespół już na piątek, a wy mi mówicie, że nie macie wokalistki?!
Wokalistki? Czyżby Miharu zrezygnowała ze śpiewania? Ojj, o dużo rzeczach nie wiem.
- Postaramy się kogoś znaleźć, obiecujemy.
- PFY, jest masa zespołów, którzy czekają w kolejce. Zawiedliście mnie, możecie swoje manatki już stąd zbierać.
Rozmowa ucichła. No i lipa. Gadana Naruto nie pomogła tym razem.
- Kiedyś będą tego żałować, mówię wam.
Zaraz, ten głos... Wychyliłam głowę zza budynku i nie mogłam uwierzyć w to co widzę.
- Masz rację, Sasuke, pożałują i będą błagać na kolanach o powrót.
To co przeżyłam było nie do opisania. Szok? Nie, to coś mocniejszego. Wstrząs? Kuźwa, to było jak dostanie paralizatorem po twarzy. Od tamtego wydarzenia widzę go chyba pierwszy raz. To takie dziwne. Nie, to coś innego. Serce mnie nie kuło na jego widok. Nie czułam obrzydzenia, ani złości. To było coś w rodzaju ulgi. Czemu? Dlaczego czuję ulgę, kiedy widzę drania, który zranił mnie tak bardzo, przez którego byłam jak zombie?! Nie rozumiem tego. Na tyle pytań nie ma odpowiedzi.Wycofałam się. Nie wiem co o tym myśleć. Uciekłam stamtąd jak płochliwy kotek. Czemu ciągle uciekam? Zamiast stawić czoło przyszłości, ja ciągle biegnę. Jak Dafne uciekała przed Apollo tak jak uciekam przed Sasuke. Muszę zebrać w sobie siłę. Muszę! Tyle, że tak ciężko. Boję się. Stanęłam. Nie miałam już siły biec. Łzy zaczęła spływać. Niczym strumyk górski płynęły po mych policzkach. To było smutne. Ile czasu minęło? Nie wiem sama. Wystarczająco dużo, abym się otrząsnęła. W drodze do domu zaczęłam zastanawiać się nad cała sytuacją, a bardziej nad zespołem. Myślałam, że Naruto i pozostali wyrzucą Sasuke z zespołu. Chociaż z drugiej strony, dlaczego mieliby? To co mnie łączyło  z nim to tylko moja sprawa, czyż nie tak? Więc czemuż to myślałam, że zerwą z nim kontakty? Jestem nadal głupiutka i naiwna. Kiedy weszłam do domu zastałam miłą niespodziankę. W kuchni siedział Daiki i zajadał się moimi ciastkami. Jak mnie zobaczył to aż podskoczył ze strachu.
- Eee, Hinata, to nie tak! Ja po prostu, em, odkupię! Tak! Odkupię
- Spokojnie, bo się zadławisz. Tym razem ci wybaczę.
- Czyżby coś się stało?
- Nic szczególnego - nie miałam ochoty teraz o tym rozmawiać. Bardziej ciekawiło mnie co on tu robi - a właściwie, Daiki, co ty tu robisz?
- Jem twoje ciastka.
- No kurczę, nobla za odkrycie! A teraz na serio, coś chcesz?
- Tak. Hinata, jak spędzasz wakacje?
- Cóż, em.
- Wiedziałem! Tak więc, możesz już robić listę rzeczy, które weźmiesz!
- Hę?
- W tym roku dziadkowie z wioski pozwolili mi zabrać ze sobą przyjaciół. Lisa, Sahime i Plama mogą. Teraz brakuje tylko pozwolenia twojej mamy. No i oczywiście czy chcesz spędzać z nami czas.
Ledwo skończył mówić, a ja zarzuciłam się mu na szyje. Byłam taka szczęśliwa! Wakacje z moją ekipą! Już wiem, że nie będę się nudzić! Ale zaraz ...
- Plamą, czy to oznacza...?
- Tak, już wrócił! Nasz bohater!
- Jak ja go dawno nie widziałam.
- Też, przyjedzie za tydzień, więc musimy jeszcze wytrzymać.
- Tak bardzo się za nim stęskniłam.
- To co, całe dwa miesiące z nami?
- No oczywiście.
- To ja się będę zbierać. Musze pomóc tacie w czymś tam. Już nawet nie pamiętam czym.
 - Odprowadzę ciebię na przystanek.
Przegadaliśmy calutką drogę o Plamie. Chcę już go zobaczyć. To dopiero szaleniec. Określiłabym go liderem naszej ekipy. Nad każdą sytuacją potrafił zapanować, ale był jak Daiki - kochał psocić. Oni razem byli niemożliwi do wyobrażenia. Nidy nie zapomnę tych śmiesznych chwil. Były również te poważne. Kiedy trzeba było oboje potrafili zachować zimną krew i powagę. Plama - bo tak każdy na niego mówi cechował się nadopiekuńczością. Zwłaszcza w stosunku do mnie i Lisy. Teraz przez cały tydzień wyczekiwać jego przyjazdu. Nigdy nie zapomnę jak mnie wkręcił do ekipy ...




Przybyłam! Zobaczyłam i ... PRZEPRASZAAM ;__: Jestem niedobra, pozwalam Wam zrobić ze mną co zechcecie! Zatłuc na śmierć, wydłubać oczy łyżką, powyłamywać palce u rąk i kazać tańczyć w stroju baletnicy czy cokolwiek, ale proszę, wybaczcie! Powiem wam szczerze, że przez ten cały czas miałam ochotę porzucić bloga. Brak weny i pomysłu na pisanie. Ostatnio powróciła do mnie wena i tak oto powracam niczym największy koszmar świata ;_; Wybaczcie i hejtujcie mnie pod notką ;_:

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Rozdział 17

Co tam się działo to było nie do wyobrażenia! Zawyty Naruto tulił się do mnie i powtarzał z trudem moje imię. Nie zdążyłam się nawet słowem odezwać, a blondyn już leżał na ziemi. Kiedy ja starałam doprowadzić swoje myśli do porządku Gaara trząsł mnie za ramiona zadając masę pytań np. Jak się czujesz itp. Nie wiedziałam co zrobić, bo za nim stała jeszcze kilka osób m.in. Kiba, Mizumori i też wlepiali we mnie oczy z zamartwieniem Uśmiechnęłam się na znak, ze zrobiło mi się lżej na sercu. Żeby tak nie stać pod moim domem skierowaliśmy się do pobliskiej kawiarni. Dowiedziałam się o różnych nowościach w szkole. Niezbyt mnie to interesowało, chociaż może trochę. Dziwne uczucie, tak dawno ich nie widziałam, a czuje się jakbyśmy wczoraj żegnali się pod moim domem jak zwykle. Popijałam cole z lodem, słuchałam ich, ale mimo wszystko myślami byłam gdzieś indziej. Sama nawet nie wiem gdzie. Wróciły nostalogiczne wspomnienia, kiedy zawsze razem w szóstkę razem przesiadywaliśmy w kawiarniach. Wtedy był jeszcze on. Ciekawe co u niego, może jest teraz chłopakiem Sakury. Czy kiedyś mu wybaczę?
- HINATA!
- T-tak?
- Odpowiedz nam, chcemy poznać twoją opinię,
- Ehm, przepraszam, lekko się zamyśliłam.
Nie powinnam teraz o nim myśleć, powinnam te myśli odrzucić. Wybić z głowy jak najszybciej. Naruto zaczął przypominać mi wątek rozmowy. Gadali o nowym filmie, którego w ogóle nie kojarzę. Jak mam podać swoją opinię na temat, o którym nie mam zielonego pojęcia? Z trudem wbiłam mu do głowy, że nie znam tego nowego hitu. Powinno do nich dotrzeć, że jestem trochę zacofana. Moja wina, że miałam jakąś depresje? Mają racje, moja i wyłącznie tylko moja. Bardzo długo z nimi pogadałam, ale czas jest brutalny. Mizumori musiała już wracać. Szkoda, ale przecież mamy jeszcze jutro. Chłopcy też powoli się zbierali. Odprowadzili mnie pod dom i uściskali na pożegnanie. Obiecałam im odwiedzić ich jutro. Oczywiście zaszantażowali mnie, pozwolę sobie zacytować ' jeżeli nie przyjdziesz to zrobimy ci wjazd na chatę i rozsadzimy jak bomby na Hiroshimie. ' Weź tu kurczę się ich nie bój. Przyjdę do nich na pewno. O wiem! Przyniosę im ciasto własnej roboty! Mam nadzieję, że będzie im smakowało. Długo się zastanawiałam jakie upichcić. Koniec końców zdecydowałam się na blok. Proste w przygotowaniu i już nie raz je robiłam. Powinno wyjść smakowicie. Niestety musiałam skoczyć do sklepu po herbatniki. Ubrałam się szybciutko i migusiem pojawiłam się w sklepie obok. Wzięłam paręnaście paczek herbatników i udałam się do kasy. Zapłaciłam za wszystko i skierowałam się do wyjścia. No i jak na złość musiała się pojawić tam przedostatnia osoba, którą chciałabym widzieć! Różowa landyrnka na szczęście rozmawiała przez telefon, więc nie pojawiło się żadnych docinek. To dobrze, bo bym się na nią zrzygała niż jej odpowiedziała. Dlaczego mnie musi zawsze coś pechowego spotkać. Już myślałam, że to będzie w stu procentach szczęśliwy dzień. W sumie jest szczęśliwy, ale jednak mogło być lepiej. Po powrocie ze sklepu upiekłam ciasto i zostawiłam kartkę, aby nikt się do niego nie dorwał. Wieczorem posiedziałam na balkonie zanurzając się w książce. Jednak kryminały to najlepsze lektury! Wciągające zagadki, powiązania z ofiarami oraz przewroty o 180 stopni to jest to! Kiedy się ściemniło wróciłam do pokoju nie odrywając wzroku od tekstu. Cholerciaa~ Za bardzo mnie wciągnęła! Ale tak bardzo chcę wiedzieć, czy to Jeremy zabił Kate. Fajnie byłoby pisać książki. Wymyślać akcje od początku do końca, opracować szczegóły i historię poszczególnego bohatera. Kiedyś pogadam z polonistą, może mam w sobie ukryty talent! W sumie jak tak pomyślę, to od dziecka pisałam jakieś wierszyki czy opowiadania. HA! Za kilka lat to moje powieści będą bestsellerami! Oczekujcie tego! Skończyłam czytać książkę. To jednak Jake ją zabił, niewierny kochanek! Spojrzałam na zegarek i skamieniałam. Oczy to chyba wyleciały w kosmos. Już po 3 w nocy?! Idę spać, mama wstaje za jakieś pół godziny! Przebrałam się w piżamkę i wskoczyłam do łózka. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Na następny dzionek obudziłam się dosyć późno. Zaczęłam się przeciągać w łóżko i zgodnie z zaleceniami lekarza rozgrzać swoje ciało. Zawsze uprawiałam poranną gimnastykę, lecz doktor kazał mi po śniadaniu relaksować się poprzez, UWAGA, medytację! Ciekawe jak mi to wyjdzie. Na śniadanie zjadłam płatki z mlekiem, do tego kanapki z dżemem mamusinej roboty. Przetwory mamy są najlepsze! Po sytym posiłku troszkę odpoczęłam i rozpoczęłam ćwiczenie. Na początku ciężko było mi się skupić. Zauważyłam poprawę w moim nastroju. Nie chodzę już przybita, ani smutna. Moje życie znowu nabiera rytmu. Nadal obawiam się spotkania jego, chociaż wiem, że nie mogę unikać jego w nieskończoność. Pomimo chcę najpierw się z tym na spokojnie oswoić. Zastanawia mnie, czy znalazł sobie nową dziewczynę. A jeśli on nadal uważa mnie za swoją ukochaną? NIE! Tak nie może być! Nawet jeśli, nie wybaczę mu tego co mi zrobił. W oczach zbierało mi się na łzy. Szybko przetarłam powieki i wróciłam do medytacji. Miałam o nim zapomnieć, więc nie mogę o nim rozmyślać. On ma pójść w niepamięć.
- Sio z mojej głowy, Uchiha Sasuke!!
Zaczęłam gadać sama ze sobą. Nie pierwszy raz mi się to zdarza, ale chciałabym się pozbyć tego nawyku. Jest nieco wkurzający. Napisałam SMS do Naruto czy jest w szkole. Trochę głupio byłoby zajść do jego domu, kiedy go nie ma. Na wiadomość długo nie musiałam czekać, a odpowiedź była dla mnie oczywista.

 ,, Ja i szkoła? Bez Ciebie to nie to samo. Wpadaj szybko, czekamy już na Ciebie ''

Co ja się z nimi mam. Będę musiała ich namówić, aby chodzili systematycznie ... No dobra, chociaż w połowie systematycznie! Przecież mogą nie zdać! Niekumate typy. Ubrałam się w wygodne ciuchy, spakowałam mój wypiek do reklamówki i zbierałam się do wyjścia. Mam nadzieję, że się ucieszą. Tak właściwie, to kto normalny nie ucieszyłby się z darmowego, czekoladowego ciasta? Po drodze zaszłam do sklepu i kupiłam moje ukochane, również czekoladowe ciastka. Są najpyszniejszą przekąską na dzień! Pod dom blondyna zaszłam w kilkanaście minut. Pomimo iż byłam tam tylko raz zapamiętałam drogę. Zapamiętałam również kod do domofonu, więc zrobię im podwójną niespodziankę. W drzwiach przywitał mnie szeroki uśmiech gospodarza. Wyobraźcie sobie, jaki zaciesz mieli chłopcy, kiedy rozpakowałam ciasto z torebki. Cały blok poszedł sekundę. Nawet okruszków nie zostawili. Radowało mnie to. Na szczęście załapałam się na kawałek i muszę przyznać, że wyszedł mi naprawdę dobry. Pogadaliśmy o wszystkich i o niczym. Kumple uświadomili mnie o najnowszych hitach, wiadomościach, newsach - krótko mówiąc o wszystkim, co powinnam wiedzieć, aby być na czasie z nowościami. Taak, bardzo krótko mówiąc. >.< Później graliśmy na konsoli w pojedynki. Rundy były ustawione automatycznie tak, aby każdy z każdym się bił. Za pierwszym razem wybrałam postać z pistoletami. Nie szlo mi zbyt dobrze, dlatego podczas przerw zajadałam ciastka na pocieszenie. W drugiej turze zmieniłam moją bohaterkę na szermierkę. Szło mi o wiele lepiej. Parę razy nawet wygrałam, a to jest osiągnięcie! Chłopcy nie maja litości w tych grach. Według nich takim sposobem nauczę się lepiej grać. Nie mam pojęcia ile jest w tym prawdy, lecz wątpię w to. Dzień ogólnie zleciał jak każdy wolny weekend. Spędziłam go z bliskimi przyjaciółmi, których nigdy nie chcę utracić. Bardziej cenię sobie przyjaźń niż miłość. Ciekawe co on teraz robi. Ciekawe czy o mnie myślisz, Sasuke.




Ahh moi drodzy, zaczęłam przeglądać moje notki od pierwszej i takie miłe słowa tam zastałam od Was. Czy ja jeszcze zasługuje na wybaczenie?  Nie było mnie z pół roku, nie mam zielonego pojęcia czemu mnie wena opuściła. Masakra jakaś, normalnie kryzys wieku średniego X_X Ale powróciłam, mam nadzieję, że to Was ucieszy! :D
Cóż, mam nadzieję, że notka się podoba, trochę krótka, ale to taka rozgrzewka. Zbyt długo mnie nie było.Tym czasem zapraszam na pozostałe blogi, które możecie znaleźć w zakładkach :)
Cya, kochani ~ *_*

Ehehe

Eeeem, trochę tak głupio odzywać się po cholera wie ile wiekach, ale ....
odwiedza ktoś ten blog jeszcze? XD
Taki brak weny miałam, nawet nie wiem po co ja tu wracam, ale miałam ogromny przypływ pomysłów >.<
Tak więc, jeżeli ktoś tu jeszcze zagląda, to dajcie mi znać xd