Szłam wtedy do 1 klasy gimnazjum. Nikogo nie znałam, nawet nie kojarzyłam z twarzy. W końcu mieszkałam ledwo tydzień w nowym mieście. Byłam jeszcze bardziej nieśmiała i strachliwa niż teraz. Kiedy stałam tak w klasie wszyscy się na mnie patrzyli. To mnie zawstydzało. Spuściłam głowę w dół. Usłyszałam kilka szeptów, no ale kto by się tam przejmował. Siedziałam Od okna, trzecia ławka. A nie, czwarta. Na trzeciej siedział Daiki. Wtedy jeszcze nie wiedziałam jaki z niego szaleniec. Za mną siedział Plama. Wysoki chłopak, o kruczoczarnych włosach i uwodzącym spojrzeniu. Tak, jego błękitnie, prawie że białe oczy potrafiły oczarować. To chyba był październik. A nie! Listopad! Tak! Pamiętam, jak narzekałam na śnieg w listopadzie. Zresztą, kto by nie narzekał. Kilka pierwsze dni były takie same. Szkoła, dom, szkoła, dom. Nikt ze mną nie rozmawiał, na wf nie ćwiczyłam, bo jeszcze nie mogłam. Pamiętam, że akurat dwa dni wcześniej zdjęto mi gips z ręki. Wszystko byłoby takie same, gdyby nie jeden incydent. Kocham historię, więc uczenie się jej, czy też robienie prac domowych to dla mnie przyjemność. Taka forma relaksu. Dziwne, ale tak jest. To była godzina wychowawcza, a później miała być historia. Nauczyciela mieliśmy wtedy okropnego. Ktoś, kto nie kocha historii miał przerąbane. Wychowawcze zawsze były luźne. Rozpoczęła się panika, wszyscy pytali o prace domową, szukali w internecie stukając co chwilę na telefonie. Nikt jednak do mnie nie podszedł. Siedziałam sobie cichutko przy oknie, podjadając ukradkiem pierniki z torby czytałam kolejną stronę nowelki. Nagle poczułam jak ktoś chucha mi na ramie. Odwróciłam się za siebie i go ujrzałam. Patrzył na mnie takim wzrokiem... Jakby Sherlocka naśladował. Obejrzał się za siebie. Nikt nie zwrócił uwagi. Nawet nie wiem kiedy, ale ekspresem wyciągnął rękę, zabrał mi pierniczki i je wcinał. Ułamek sekundy, dosłownie! Ale jego wyraz twarzy. Po prostu stan błogości. Pamiętam jak przez parę minut zbierałam się odezwać.
- A..ano....
- Tak? - wyszczerzył zęby.
- Nie spisujesz historii?
- A po co. Najwyżej będzie kosa - spojrzał na mój zasmucony wyraz twarzy. - Nie no, nie znoszę historii, więc aby zdać. Kosa w tą czy w tamtą to wsio ryba.
- Naprawdę? - tym razem nie dowierzałam. - Ja tam uwielbiam historię.
- Bleh! - skrzywił się.
- Jak chcesz to... - urwałam, a chłopak przybliżył się. - Mogę dać ci... p-pracę domową.
- Dziękuję za chęci, ale to niemożliwe, abyś odpowiedziała na wszystkie jego pytania, hahah~
- W...właściwie to... tak....
- Tak? - dopytywał z przedziwnym wyrazem twarzy.
- Odpowiedziałam... na wszystko.
- Wszystko? - zaczął się chichrać, jakby mi nie wierzył.
- Wszystko.
- Na poważnie.
- Śmiertelnie ppoważnie.
- S-SERIO?! - wykrzyczał, aż wszyscy się obejrzeli. Szczęka mu opadła, a ręce zaczęły się trząść. - J...jeśli m..możesz t..TO DAJ SPISAĆ! PROSZĘ!
Uśmiechnęłam się lekko i podałam mu zeszyt z historii. Tak. Właśnie tak zaczęła się nasza przyjaźń. Ale najlepsze przede mną. Wtedy nie wiedziałam. Moje notatki wędrowały po całej klasie. Plama dosiadł się do mnie. Wyszczerzył zęby, złapał za ręce i zaczynał dziękować. Powtarzałam mu, że to nic takiego, a on zaczął pokłony składać. Przestał dopiero wtedy, jak naprzeciwko mnie pojawił się drugi wariat - Daiki.
- NOWA PRZYJACIÓŁKO!! DZIĘKUJĘ CI Z CAAAAAŁEGO SERDUCHA! GDYBY NIE Ty to pewnie.... - zaczął mówić ciszej, a jego wzrok powędrował na moje '' drugie oczy ''. - miałbym przewalone.
- Pozwól, że Ci przedstawię Daiki'ego, który jest nieco zajęty.
Lekko się speszyłam. Widząc, że Daiki patrzy mi się na biust nabrałam większych rumieńców. Oczywiście, Plama geniusz, wpadł na pomysł. Co nie jest śmieszniejsze dla osób trzecich ( i w sumie dla Daikiego ) jak wpychanie cudzego łba w czyjeś cycki?! GRRRRR, teraz jak o tym myślę, to robię sie czerwona, ale ze złości! Tak więc Plama, zdobywca papierowego Nobla, którego dostał za to od Sahime, chwycił za głowę Daikiego i wepchnął, ale to dosłownie wepchnął mi miedzy moje maleństwa ( które nie są takie małe ). Moja mina? BURAK. Czerwone maki na Monte Cassino, a purpurowe buraki na mojej twarzy ~ Jedyne co później pamiętam, to jak Daiki wyrwał się z uścisku i zaczął się drzeć.
- P-P-PLAMA, DEBILU!! Z-ZABIJE CIĘ!!
A Plama w śmiech. Daiki też miał buraka, ale nie takiego jak ja. No,a później to wiem tylko z opowieści, bom zemdlała. Sahime mi opowiadała, jak Plama wziął mnie na ręce, niczym księżniczkę i pobiegł do pielęgniarki. Prawda była taka, że przerzucił mnie przez ramie i poszedł. Pozwolę się wyrazić '' so romantic ''. Jak się obudziłam to siedział przy mnie Plama i Daiki z czekoladowymi ciastkami. Jak zobaczył, że na niego patrzę, to strzelił rumieńce. Ja też. Teraz pewnie zarzuciłabym się na szyje i potajemnie zabrała ciastka. Ale to ja pierwsza się odezwałam! HA!
- Dlaczego Plama?
No, początkowo myśleli, że coś z głową nie tak, ale przeszło im. Chłopak się zaśmiał, spojrzał mi w oczy poważnym wzrokiem.
- Za tym kryje się bardzo mroczny sekret. Naprawdę muszę ci o nim mówić? - rzucił niskim, schrypłym głosem.
Przeraziłam się wtedy. Jaka ja byłam żałosna. Oczywiście Daiki, który był również wariatem, a lubił dokuczać Plamie równie dobrze, jak on jemu nie pozostał bierny.
- Jako dziecko zawsze chodził w poplamionych spodniach. Dosłownie każde spodnie miał uwalone w czymś.
- DAIKI, DRANIU! - jak sie na niego rzucił, tak pielęgniarka wyrzuciła ich z gabinetu.
Co się dowiedziałam, chłopacy zameldowali, że odprowadzą mnie pod sam dom. Tak więc dałam się odprowadzić. Co najciekawsze, chłopacy cały czas się wydurniali. No i Daiki w końcu dał mi ciastka! Byłam szczęśliwa! Bardzo nawet! I tak się zaczęła nasza przyjaźń. Z Sahime i Lisą nie było tak wesoło...
Eeeeeeem, hej?
Nie wiem co mam Wam powiedzieć... Przepraszam ;_____: Wybaczcie mi...
Ja sama byłam przekonana, że nigdy nic nie napiszę ;-;
Postaram się teraz coś dodawać. Cokolwiek. Jakiś mini pościk czy cuś ;-;
Wybaczcie T^T ii jeżeli jesteście cierpliwi, to czekajcie na kolejne nocie ; ***