wtorek, 6 maja 2014

Rozdział 18

Minęło parę miesięcy od tamtego incydentu. Dzisiaj była ostatnia kontrola doktora. Stwierdził, że mój stan bardzo szybko się poprawił. Właściwie mogłabym wrócić już do szkoły, ale w czerwcu się nie opłaca wracać. Chłopacy i Mizumori bardzo często mnie odwiedzali. Daiki z ekipą również. Na szczęście udało im się rozwiązać swoje konflikty i znów trzymają się razem. Najciekawsze jest to, że Lisa znów powróciła do swojego starego, chociaż nie taki 'dziewczęcy' jak to zazwyczaj miała. W głębi serca czuję spokój. Bałam się, że Lisa wpakuje się w kłopoty. Swoim wyglądem mogła je sprowokować, chociaż ona nie jest typem osoby, który pakowałby się w błahe sprzeczki. Ale i tak poczułam ulgę. Mam nadzieję, że nic jej podczas wakacji nie strzeli do głowy. No właśnie! Zbliżają się wakacje, a ja nadal nie mam planów. Tata i Hisa proponowali mi wycieczkę w góry, ale odmówiłam. Nie chciałam spędzać ciepłych dni w górach. Wolałam wybrać się nad morze, albo na wioskę. Problem w tym, że sama nie pojadę. Rok temu zabrałam się z Neji i Tenten. Oczywiście oni również, chcieli mnie zabrać, ale tym razem chcę dać im więcej prywatności. W końcu są parą, a ja bym tylko zawadzała. Hanabi ma kolonie klasowe na lipiec, a mama pracuje. Czyżbym sie nudziła na te wakacje? Nie chcę! Chcę przeżyć jakaś niezwykłą i pokręconą przygodę. Kto wie, może odnalazłabym ślady lądowania UFO, albo odciski stóp zombiaków, albo nareszcie spotkałabym piratów! Boje się, że całe dwa miesiące spędzę w domu odizolowana od pozostałych osób. Siedziałam właśnie na balkonie z laptopem na stoliku. W jednej ręce miałam bardzo zimne picie, a drugą trzymałam myszkę. Przeglądałam różne oferty wakacyjne oraz oferty pracy. Jeżeli nie wyjdą mi plany na wakacje to chociaż zarobię parę groszy. Najgorsze jest to, że nie mogłam nic ciekawego znaleźć. Serio, ani do roboty ani wycieczek czy kolonii. Czyżby wszystko było już pozajmowane? Pisałam ostatnio z Naruto przez czata. Jedzie z chłopakami na Karaiby. Zazdroszczę im. Szkoda, że mnie nie było stać na bilet. Ojciec miał ostatnio problemy w firmie, a mama nie zarabia dużo, a kieszonkowe wydałam głownie na ... Ciastka, słodycze, książki i jakieś fatałaszki. Może spędzę wakacje w domu? Przecież wiele osób spędza tak wakacje. Mogłabym poszukać jakiejś pracy dorywczej, ale czy znajdę? Chociaż nie mam ochoty przesiedzieć w domu. Chociaż jeden miesiąc. Wstała i wyszłam do sklepu. Kupię sobie arbuza i zrobię mus. Kupiłam dużo owoców. Kocham owoce. Jeszcze bardziej kocham gotować. Najbardziej kocham uszczęśliwiać tym innych. Ledwo dotargałam torby do domu. ALE WARTO BYŁO! Ledwo zrobiłam mus, a już połowa zniknęła. Zaraz po mnie przyszła mama i sobie nalała, a to Neji z Tenten wzięli na drogę, a to Hanabi się zachciało. Nie chce mi się w domu siedzieć. Wyjdę na spacer. O wiem! Dawno nie biegałam! Szybko przebrałam się w czarno-pomarańczowy dresik, upięłam włosy w kucyk i wyleciałam z domu. Na drogę nalałam sobie napoju do butelki. Pobiegałam ze dwie godziny w parku. Wracając spotkałam Kibe z Gaarą. Zdziwiłam się, że nie ma z nimi blondyna. On to się zawsze wpakować potrafił. Oczywiście pomachałam do nich, a ci podeszli.
- Witajcie, Kiba-kun, Gaara-kun. Nie ma z wami Naruto-kun?
- Siemka Hinata, miał coś do załatwienia. Dziwne, co nie? A ty co robisz?
- A biegałam troche.
- Nie mów mi, odchudzasz się?! Nie masz z czego, po za tym, one też zmniejsza się!
No i tutaj Kiba dostał po głowie. Zboczuch cholerny. Spojrzałam na zamyślonego Gaare. Odnoszę wrażenie, że coś się stało. Chciałam już się odezwać, ale Kiba mnie wyprzedził.
- Wiesz, my będziemy się zbierać. Lecimy po gitary i na próbę zespołu. Trzymaj się!
Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, a Ci się tak szybko zmyli. Dziwi mnie to. Bardzo często zabierali mnie ze sobą na próby, więc czemu teraz nie? Coś tu jest nie w porządku. Hinata! W tył zwrot i śledzimy tych niewdzięczników! Już ja im dam! Okłamywanie mnie nie wychodzi nigdy na dobre. Akurat w śledzeniu mam doświadczenie! Pamiętam jak szpiegowałam ojca. To było głupie. Teraz tak idąc za nimi dotarło do mnie, że brakuje mi mojej ksywki. Lubiłam jak na mnie mówili księżniczka. To było urocze. Na chwile obecną mówili prawdę. Właśnie wyszli z domu Kiby z gitarami. No tak, pewnie Gaara znowu zostawił u niego. Czasem tak robi, nie zawsze jest sens targać ją przez pół miasta. Ciekawe tylko co dalej. Dotarliśmy do klubu, w którym zawsze grali. Dziwne, próby zazwyczaj były w garażu, a tu tylko koncert dawali. Schowałam się za budynkiem naprzeciwko. O cholercia! Gaara się odwrócił! Przestałam wyglądać zza rogu. I tak słychać ich rozmowę.
- To jest niedopuszczalne!
- Panie Taka, niech pan się uspokoi. Przecież to kwesta kilku tygodni.
- KILKU TYGODNI?! Ja potrzebuję zespół już na piątek, a wy mi mówicie, że nie macie wokalistki?!
Wokalistki? Czyżby Miharu zrezygnowała ze śpiewania? Ojj, o dużo rzeczach nie wiem.
- Postaramy się kogoś znaleźć, obiecujemy.
- PFY, jest masa zespołów, którzy czekają w kolejce. Zawiedliście mnie, możecie swoje manatki już stąd zbierać.
Rozmowa ucichła. No i lipa. Gadana Naruto nie pomogła tym razem.
- Kiedyś będą tego żałować, mówię wam.
Zaraz, ten głos... Wychyliłam głowę zza budynku i nie mogłam uwierzyć w to co widzę.
- Masz rację, Sasuke, pożałują i będą błagać na kolanach o powrót.
To co przeżyłam było nie do opisania. Szok? Nie, to coś mocniejszego. Wstrząs? Kuźwa, to było jak dostanie paralizatorem po twarzy. Od tamtego wydarzenia widzę go chyba pierwszy raz. To takie dziwne. Nie, to coś innego. Serce mnie nie kuło na jego widok. Nie czułam obrzydzenia, ani złości. To było coś w rodzaju ulgi. Czemu? Dlaczego czuję ulgę, kiedy widzę drania, który zranił mnie tak bardzo, przez którego byłam jak zombie?! Nie rozumiem tego. Na tyle pytań nie ma odpowiedzi.Wycofałam się. Nie wiem co o tym myśleć. Uciekłam stamtąd jak płochliwy kotek. Czemu ciągle uciekam? Zamiast stawić czoło przyszłości, ja ciągle biegnę. Jak Dafne uciekała przed Apollo tak jak uciekam przed Sasuke. Muszę zebrać w sobie siłę. Muszę! Tyle, że tak ciężko. Boję się. Stanęłam. Nie miałam już siły biec. Łzy zaczęła spływać. Niczym strumyk górski płynęły po mych policzkach. To było smutne. Ile czasu minęło? Nie wiem sama. Wystarczająco dużo, abym się otrząsnęła. W drodze do domu zaczęłam zastanawiać się nad cała sytuacją, a bardziej nad zespołem. Myślałam, że Naruto i pozostali wyrzucą Sasuke z zespołu. Chociaż z drugiej strony, dlaczego mieliby? To co mnie łączyło  z nim to tylko moja sprawa, czyż nie tak? Więc czemuż to myślałam, że zerwą z nim kontakty? Jestem nadal głupiutka i naiwna. Kiedy weszłam do domu zastałam miłą niespodziankę. W kuchni siedział Daiki i zajadał się moimi ciastkami. Jak mnie zobaczył to aż podskoczył ze strachu.
- Eee, Hinata, to nie tak! Ja po prostu, em, odkupię! Tak! Odkupię
- Spokojnie, bo się zadławisz. Tym razem ci wybaczę.
- Czyżby coś się stało?
- Nic szczególnego - nie miałam ochoty teraz o tym rozmawiać. Bardziej ciekawiło mnie co on tu robi - a właściwie, Daiki, co ty tu robisz?
- Jem twoje ciastka.
- No kurczę, nobla za odkrycie! A teraz na serio, coś chcesz?
- Tak. Hinata, jak spędzasz wakacje?
- Cóż, em.
- Wiedziałem! Tak więc, możesz już robić listę rzeczy, które weźmiesz!
- Hę?
- W tym roku dziadkowie z wioski pozwolili mi zabrać ze sobą przyjaciół. Lisa, Sahime i Plama mogą. Teraz brakuje tylko pozwolenia twojej mamy. No i oczywiście czy chcesz spędzać z nami czas.
Ledwo skończył mówić, a ja zarzuciłam się mu na szyje. Byłam taka szczęśliwa! Wakacje z moją ekipą! Już wiem, że nie będę się nudzić! Ale zaraz ...
- Plamą, czy to oznacza...?
- Tak, już wrócił! Nasz bohater!
- Jak ja go dawno nie widziałam.
- Też, przyjedzie za tydzień, więc musimy jeszcze wytrzymać.
- Tak bardzo się za nim stęskniłam.
- To co, całe dwa miesiące z nami?
- No oczywiście.
- To ja się będę zbierać. Musze pomóc tacie w czymś tam. Już nawet nie pamiętam czym.
 - Odprowadzę ciebię na przystanek.
Przegadaliśmy calutką drogę o Plamie. Chcę już go zobaczyć. To dopiero szaleniec. Określiłabym go liderem naszej ekipy. Nad każdą sytuacją potrafił zapanować, ale był jak Daiki - kochał psocić. Oni razem byli niemożliwi do wyobrażenia. Nidy nie zapomnę tych śmiesznych chwil. Były również te poważne. Kiedy trzeba było oboje potrafili zachować zimną krew i powagę. Plama - bo tak każdy na niego mówi cechował się nadopiekuńczością. Zwłaszcza w stosunku do mnie i Lisy. Teraz przez cały tydzień wyczekiwać jego przyjazdu. Nigdy nie zapomnę jak mnie wkręcił do ekipy ...




Przybyłam! Zobaczyłam i ... PRZEPRASZAAM ;__: Jestem niedobra, pozwalam Wam zrobić ze mną co zechcecie! Zatłuc na śmierć, wydłubać oczy łyżką, powyłamywać palce u rąk i kazać tańczyć w stroju baletnicy czy cokolwiek, ale proszę, wybaczcie! Powiem wam szczerze, że przez ten cały czas miałam ochotę porzucić bloga. Brak weny i pomysłu na pisanie. Ostatnio powróciła do mnie wena i tak oto powracam niczym największy koszmar świata ;_; Wybaczcie i hejtujcie mnie pod notką ;_: